Korona królów

Obyczaje i wychowanie rycerskie w średniowieczu

Kultura rycerska narodziła się w średniowiecznej Francji, gdzie już od XII w. rozkwitały i coraz większą popularnością cieszyły się tzw. powieści dworne (romans courtois), odwołujące się do tradycji chansons de geste (pieśni o czynach) – poezji epickiej, pierwotnie przekazywanej ustnie przez wędrownych artystów, z czasem zaś coraz częściej spisywanej, do której należy choćby słynna Pieśń o Rolandzie, datowana na XI wiek. Bohaterowie utworów i ich waleczne czyny wzbudzały powszechny podziw i stanowiły wzór do naśladowania. Kultura rycerska była popularna także w Polsce, zaś szczególny wzrost zainteresowania jej arkanami obserwujemy zwłaszcza w XIV i XV w. Wtedy to coraz częściej wśród imion szlacheckich potomków pojawiają się osobliwości inspirowane niewątpliwie lekturą tego rodzaju dzieł jak: Roland, Turpinda, Gawin, Borsza, Hektor, czy Parys.

Na podstawie eposów rycerskich wykrystalizował się z czasem etos średniowiecznego rycerza. Był to zbiór zasad i reguł wyznaczających określony styl życia i postępowania w różnych sytuacjach, charakteryzujący się pewnymi normami i hierarchią wartości charakterystyczną dla przedstawicieli stanu. Średniowieczny rycerz musiał być dobrze urodzony, hojny, odważny, wierny danemu słowu, oddany seniorowi, musiał walczyć zgodnie z określonym kodeksem, unikać podstępów, trwać na polu walki bez względu na wszystko, stawać w obronie słabszych. Ideał rycerza winien najczęściej być żądny sławy, doświadczony w wielu potyczkach i turniejach, ale i charakteryzujący się wspaniałą powierzchownością. Powinien mieć również wybrankę serca – damę, do której wzdychał i oddawał jej cześć.

Zanim mężczyzna stał się rycerzem, musiał przejść kolejne etapy kształtowania swego charakteru i umiejętności, poddając się rycerskiemu wychowaniu. Młodzi chłopcy naukę rzemiosła rozpoczynali w wieku 7 lat, wtedy to spod kurateli matki przechodzili pod męską opiekę. Bardzo często wyznaczany był perceptor, który miał służyć przykładem, dbał o rozwój fizyczny i intelektualny podopiecznych. Zwracano w tym czasie uwagę na ćwiczenia fizyczne, naukę odpowiedniego władania bronią, a także jazdą konną. Popularną formę ćwiczeń stanowiło celowanie kopią do zawieszonej tarczy, czy atakowanie drewnianych manekinów za pomocą kopii i miecza. Wśród siedmiu szlachetnych umiejętności wyróżniających prawdziwego rycerza wskazywano wówczas bowiem: jazdę konną, pływanie, strzelanie z łuku, gimnastykę, ptasznictwo, wierszowanie i grę w szachy (lat. Probitates vero hae sunt: equitare, natare, sagittare, cestibus, certare, aucupare, scacis laudere, versificare). Do pożądanych cech rycerza należało także odpowiednie podejście do kobiet, umiejętność układania wierszy, śpiewu i gry na instrumencie. Celem wychowania średniowiecznego rycerza było więc stworzenie męża rozsądnego, oczytanego w literaturze, potrafiącego się wspaniale wysławiać, obytego w towarzystwie, a przy tym odważnego i biegłego w sztuce wojennej.

W Europie Zachodniej popularnym modelem edukacji, swego rodzaju etapem kształtowania odpowiednich umiejętności i nabywania obycia towarzyskiego, była służba na dworze ojcowskiego seniora (możnego, którego wasalem był ojciec chłopca) w charakterze pazia, później zaś giermka. Podczas takiego pobytu młodzi ludzie najczęściej zajmowali się pomaganiem w pracach domowych, angażowali się w organizację polowań, opiekowali się końmi i dbali o rynsztunek wojenny.

Giermkowie, towarzyszący rycerzowi niemal na każdym kroku, na polu walki troszczyli się o kondycję swego pana, zajmowali uzbrojeniem, a także dbali o odpowiednie odżywianie rycerza (jednym z wymagań była umiejętność odpowiedniego krojenia i podawania mięsa) Na dworze seniora młodzieńcy mogli uczyć się łaciny, poznawać literaturę, kształcić się w sztuce dyplomacji i obycia towarzyskiego. W Polsce model ten nie był jednak tak rozpowszechniony. Istotną funkcję pod tym względem pełnił dwór królewski, na którym przebywali młodzieńcy z najznamienitszych polskich rodów. W tych okolicznościach rodziły się przyjaźnie. W sztuce wojennej doskonalili się naturalnie także synowie królewscy. Przypuszcza się, że wychowawcą Kazimierza Wielkiego i opiekunem w tej kwestii mógł być Spycymir z Melsztyna. Zasłużeni w walkach z Zakonem Krzyżackim rycerze Piotr Chełmski i Piotr Ryterski h. Topór byli wychowawcami synów Władysława Jagiełły. Z kolei potomkami Kazimierza Jagiellończyka opiekowali się Stanisław Szydłowski i Ambroży Pampowski. Funkcja ta była dla nich zresztą wspaniałą furtką do przyszłej kariery. Król brał niekiedy w opiekę osierocone dzieci rycerzy, zapewniając im przy dworze opiekę i odpowiednie wychowanie. Najczęściej jednak synowie szlacheccy uczyli się fechtunku w domu, pod okiem zatrudnianego wychowawcy.

Popularną formą nabywania doświadczenia i biegłości w sztuce rycerskiej były dla młodych mężczyzn dalekie podróże. Młodzieńcy mogli kształcić się na zagranicznych uniwersytetach, bądź po prostu przemierzać odległe miejsca, odwiedzając liczne dwory, na których panowały nieco odmienne obyczaje i zapoznając się z nowinkami w zakresie technik prowadzenia wojny. Bardzo często tego rodzaju podróż miała również wymiar religijny. Młodzi ludzie przemierzający liczne zakątki Europy, odwiedzali bowiem także miejsca pielgrzymkowe, bądź słynące z cudów. Św. Jakub, do którego grobu powszechnie pielgrzymowano udając się do Composteli, był zresztą obok św. Jerzego patronem średniowiecznych rycerzy. W 1379 r. na dworze aragońskim poświadczona została obecność czterech rycerzy polskich pielgrzymujących do grobu świętego. W 1404 r. w Composteli był również podkomorzy krakowski Gniewosz z Dalewic. Wędrujący rycerze bardzo często dzieli swój czas między modlitwę, ucztowanie i uczestnictwo w turniejach.

Wiek, w którym mężczyzna mógł stać się rycerzem nie był precyzyjnie sformułowany, różnie w tym względzie bywało. Z pewnością, biorąc pod uwagę dolną granicę, należało zbliżać się wiekowo do uzyskania wieku sprawnego. Pasować na rycerza mógł jedynie król lub wyznaczone w jego imieniu osoby. Akt pasowania przeważnie miał formę specjalnie zorganizowanej uroczystości dworskiej, w czasie której zaszczytu dostępowało nawet kilkadziesiąt osób. Pasowanie na rycerza najprawdopodobniej stanowiło jeden z elementów ceremoniału koronacyjnego. Nowo koronowany król po właściwych uroczystościach powoływał wówczas nowych rycerzy. Akt ten bardzo często miał miejsce także podczas kampanii wojennych, był najczęściej nagrodą za odwagę i elementem integracji armii. Kluczowy moment ceremonii stanowiło wręczenie pasa rycerskiego (beltum militare), a także złożenie przysięgi wierności władcy i obietnica postepowania zgodnie z kodeksem rycerskim. W późnym średniowieczu akt pasowania przybrał charakter nieco bardziej elitarny. Nie był postrzegany jako kolejny etap edukacji rycerskiej, lecz raczej wyraz uprzywilejowania, nagrody i prestiżu. Stanowił widzialny znak królewskiej łaski. Na rycerskie pasy najczęściej mogli liczyć jedynie możni wywodzący się z najważniejszych rodów.

Wyznacznikiem rycerskiego prestiżu była także przynależność do elitarnych stowarzyszeń rycerskich, zakładanych najczęściej przez władców zachodnioeuropejskich. Organizacje te zrzeszały rycerzy o krystalicznej reputacji, którzy nie dopuścili się żadnego haniebnego czynu. Każde ze stowarzyszeń posiadało własny symbol przynależności i nosić go mogli jedynie nieliczni. Jednym z najpopularniejszych tego typu formacji był założony przez Amadeusza VI hrabiego Sabaudzkiego Zakon Kolii Sabaudzkiej, do którego należał m.in. polski rycerz Jan z Tuliszkowa h. Dryja. Inną organizacją był ustanowiony przez Zygmunta Luksemburskiego Zakon Smoka, którego główną misją było prowadzenie krucjaty antytureckiej. Wśród jego członków wskazać można Polaków: Ścibora ze Ściborzyc h. Ostoja i Andrzeja Balickiego h. Topór.

Jedną z najpopularniejszych form rozrywki, przeznaczona wyłącznie dla stanu rycerskiego, stanowiły turnieje. Były to swego rodzaju zmagania imitujące bitwy i pojedynki, zorganizowane z bogatą oprawą zewnętrzną. Turnieje były widowiskiem dworskim, gromadzącym liczną widownię, przybierały różne formy. W krajach niemieckich dużą popularnością cieszył się tzw. buhurt, czyli konna parada rycerzy i towarzyszące jej starcia na tępą broń, inaczej kruszenie kopii. Rycerz musiał uderzyć w tarczę przeciwnika tak by złamać kopię. Rywalizowano na punkty, zaś broń wcześniej piłowano by łatwiej się łamała, co powodowało, że starcie wyglądało bardziej widowiskowo. Popularna była również tzw. gonitwa do pierścienia, polegająca na celowaniu kopią w środek pierścienia zawieszonego na sznurze, jadąc na rozpędzonym rumaku. Gonitwą określany był także konny pojedynek na kopie „na tępe” lub „na ostre”. Celem starcia było wyrzucenie przeciwnika z siodła i tym samym wyeliminowanie go z dalszej rywalizacji. Tak wyglądał m.in. słynny pojedynek Zawiszy Czarnego z Garbowa z Janem z Aragonii. Gonitwy mogły mieć charakter indywidualnych starć lub grupowych walk w szrankach. Specjalną odmianę stanowił również tzw. wielki turniej, podczas którego ścierały się najczęściej dwie drużyny, starające się przedrzeć przez linię wroga. Było to widowisko uświetniające najważniejsze wydarzenia w życiu dworu królewskiego. Niekiedy zdarzały się także specjalne turnieje, w czasie których odtwarzano sceny z opowieści Okrągłego Stołu, zgodnie z przygotowanym wcześniej scenariuszem, w specjalnie zaprojektowanej scenerii. Turnieje uświetniały uroczystości państwowe i dynastyczne i trwały przeważnie kilka dni, m.in. w 1356 r. z okazji zaręczyn Kazimierza Wielkiego z mieszczką Krystyną Rokiczaną, odbył się w Pradze specjalny turniej zorganizowany na tę okoliczność. Zwycięstwo zapewniało rycerzom dość pokaźne nagrody i ponadpaństwową, legendarną sławę. W związku z tym, wielu było rycerzy wędrujących po całej Europie z turnieju na turniej, zmagających się z wieloma przeciwnikami. Znany z zamiłowania do zmagań rycerskich był m.in. król czeski Jan Luksemburski, który swoją pasję okupił zresztą stopniową utratą wzroku.

Zmagania turniejowe naturalnie uświetniały także wspaniałe uczty, muzyka i różnego rodzaju inscenizacje. Znane z przekazów źródłowych są formy rycerskiego ucztowania zwane specjalnymi stołami, poświadczone m.in. na dworze Zakonu Krzyżackiego, podczas których do wyróżnionego i nakrytego stołu zapraszano głosem herolda najwspanialszych i najsłynniejszych rycerzy chrześcijańskich. Interesującym świadectwem XV- wiecznej kultury biesiadnej jest także zachowany do naszych czasów wiersz pt. O chlebowym stole, który został stworzony prawdopodobnie przez Przecława Słotę z Gosławic, dworzanina Tomasza z Węgleszyna h. Jelita, znanego rycerza, oddanego urzędnika królewskiego, wielbiciela kultury dworskiej i towarzyszących jej rozrywek. Utwór składa się ze 114 wersów i opiewa zalety biesiadowania, jednocześnie sławi zaś cześć i umiłowanie płci pięknej.

Znaną i niezwykle popularną formą rycerskiej rozrywki były także polowania. Udział w nich miał walor edukacyjny, zdobyte wówczas sprawności można było później wykorzystać na polu walki. Służyły więc nie tylko zaopatrzeniu dworu w mięso i skóry, w ich trakcie zapadały także istotne decyzje polityczne i personalne. Polowania wymagały odpowiedniej organizacji i oprawy, począwszy od odpowiednio wyszkolonej grupy łowczych, skończywszy na zwierzętach myśliwskich. Jako obserwatorki bardzo często uczestniczyły w nich również damy, podziwiające umiejętności prezentowane podczas łowów przez szlachciców. Dbano w związku z tym o odpowiedni strój i ekwipunek, który dodatkowo stanowił o prestiżu rycerzy.

Inną rozrywką, której chętnie oddawali się średniowieczni rycerze były także różnego typu gry i zabawy. Powszechną, niezwykle cenioną umiejętnością w stanie rycerskimi, była znajomość zasad i biegłość w rozgrywkach szachowych. Szachy przywędrowały do Europy z terenów dzisiejszych Indii, szybko zyskały uznanie jako elitarna rozrywka na dworach władców karolińskich. Niezwykła popularność gry sprawiła, iż powstawały traktaty i wykładnie dotyczące ich zasad, a także symbolicznej interpretacji poszczególnych figur szachowych. Szachownica i towarzyszące jej figury interpretowane były bowiem jako odzwierciedlenie pewnego porządku społecznego, emanacja hierarchii stanowej w państwie. Z XII wieku pochodzi chętnie czytane wówczas i popularne dzieło Jakuba de Cessolis traktujące o historii gry w szachy, a także opisujące jej reguły. Szachownice wykonywane były najczęściej ze złota, srebra, hebanu lub kości słoniowej. Figury zaś przeważnie z kości słoniowej, bursztynu, kłów morsa i zębów wieloryba. Z dwóch ostatnich materiałów wykonano najstarszą znaną dotąd europejską kolekcję (ok. XIII w.), która odkryta została w Lewis w Szkocji. Z terenów polskich zachowało się także 29 figurek szachowych, datowanych na XIII w. Bogato zdobiona kolekcja wykonana została z rogów jelenia, znaleziono ją natomiast w trakcie wykopalisk w Sandomierzu. Jak się wydaje powszechnie, wierzono także, że szachy wykonywano z rogu jednorożca. Nieco biedniejsze wersje wykonywano również z drewna. W szachy w średniowieczu mogły grać kobiety. Mierzyły się one nie tylko z przedstawicielkami tej samej płci, ale również mężczyznami, co interpretowano często jako alegorię flirtu. Rozgrywki toczone między panującymi symbolizowały z kolei różnego rodzaju strategie polityczne, prowadzone działania dyplomatyczne i wojenne.

Gra w szachy nie stanowiła jednak wyłącznie wysublimowanego zajęcia, ćwiczenia intelektualnego, któremu oddawali się szlachetnie urodzeni. Rozgrywkom wśród możnych i duchowieństwa bardzo często towarzyszyły także zastawiane pieniądze i kosztowności. Walce z hazardem zaś służyły liczne regulacje na gruncie prawa powszechnego (o problemie wspomina ustawodawstwo Kazimierza Wielkiego) i kościelnego. W szczególny sposób tępiono szalenie popularną wśród rycerstwa grę w kości. Do rozgrywek używano trzech kostek, rywalizacja toczyła się na punkty. Grano na dwa sposoby: sumując liczbę wyrzuconych punktów, bądź starając się wyrzucić na przynajmniej dwóch kostkach taką samą liczbę oczek. Grywano w warcaby i inne gry planszowe. Znanym wielbicielem gry w szachy był Jan z Czarnkowa, który wspominał o tym niejednokrotnie na kartach swojego dzieła, w kości zaś podobno uwielbiał grać książę Witold.

Ludyczny wymiar, a także formę spektaklu przybierały także średniowieczne pojedynki. Były sposobem na rozwiązanie sporu, walkę o cześć i dobre imię rycerza, ich wynik traktowany bywał jako wyrok sądu Bożego (ordalia – popularne we wczesnym średniowieczu na terenie Europy Zachodniej). Pojedynkowano się często, co nieraz wynikało z eskalacji konfliktu, wyrównywania porachunków, urażenia dumy, czy bezpodstawnego oskarżenia; czasem zaś pojedynek stanowił formę zawodów, ambicjonalnej rywalizacji między rycerzami. Znane są także przypadki, kiedy rycerze gotowi byli się pojedynkować o obronie czci polskiej królowej. W każdym przypadku wydarzenie gromadziło ciekawską publikę. Wiadomo, iż jedno z takich wydarzeń odbywających się w 1394 r., podczas wizyty w domu mieszczanina krakowskiego Winka z Gdańska, obserwowała królowa Jadwiga. Jak podają źródła, cztery lata wcześniej królowa była świadkiem pojedynku w Nowym Mieście Korczynie. Najczęściej umawiano czas i miejsce, a także formę pojedynku, zwaśnione strony mogły wystawiać do walki zastępców, więc nie raz zdarzało się, iż wynajmowano w tym celu profesjonalistów. Jako wyzwanie interpretowano akt rzucenia rękawicy przeciwnikowi, wyzwania były także doręczane na piśmie. Z wyjątkiem zwaśnionych stron zaangażowani byli również sekundanci, sędziowie a także heroldowie. Z biegiem czasu pojedynki rycerskiej organizowane były jednak coraz powszechniej jako forma zabawy rycerskiej, rzadko kiedy dochodziło to poważnych strać, zaś nawet w sytuacjach konfliktowych strony często wycofywały się… nawet po rzuceniu rękawicy przez przeciwnika.

Średniowieczni rycerze byli sławami swych czasów, o ich wyczynach wspominano na większości dworów europejskich, utrwalano ich imiona i znaki herbowe, wspominając spektakularne wyczyny turniejowe. Część z nich cieszyła się natomiast zasłużoną sławą w kraju ze względu doświadczenie i dokonania na polu bitewnym. Spośród tego grona możemy wymienić niewątpliwie kilku polskich rycerzy, począwszy od doskonale wszystkim znanego Zawiszy Czarnego z Garbowa h. Sulima i jego brata Jana Farureja, znanego siłacza Stanisława Ciołka z Ostrołęki, Ścibora ze Ściborzyc h. Ostoja, Jana z Tuliszkowa h. Dryja, Jana Długosza z Niedzielska h. Wieniawa, Jakuba z Kobylan h. Grzymała, Mszczuja ze Skrzyńska h. Łabędź, Jana Głowacza z Oleśnicy h. Dębno, Jana Pilika z Sierpca h. Rogala i wielu wielu innych.



Patrycja Szwedo