Korona królów

Opolczyk – namiestnik czy złodziej

Książę śląski Władysław, urodził się ok. 1326-1330 roku, jako pierworodny syn księcia opolskiego Bolesława II i Elżbiety księżnej świdnickiej. Jego braćmi byli Bolesław i Henryk, a z pięciu sióstr tylko jedna, Agnieszka, wyszła za mąż za margrabiego Moraw Jodoka, reszta wstąpiła do zakonu. Sam Opolczyk żenił się dwa razy, po raz pierwszy z Elżbietą, córka wojewody siedmiogrodzkiego Andrzeja Laczkfi, po raz drugi z księżniczką mazowiecką Eufemią, córką księcia mazowieckiego Siemowita III. Ze wszystkich małżeństw miał tylko córki, z pierwszego klaryskę w Starej Budzie, z drugiego Katarzynę, żonę księcia głogowskiego Henryka Wróbla, Jadwigę, żonę brata Władysława Jagiełły Wigunta i Eufemię, której losów nie znamy.

Księstwa śląskie w XIV wieku, z racji posiadania przez książąt z tej linii piastowskiej znacznej liczby synów były niewielkie i dla ambitnego księcia, jakim niewątpliwie był Opolczyk, jego ojcowizna, z której musiał wydzielić działy dla braci, nie dawała szans na zrobienie błyskawicznej kariery. Wielu książętom śląskim pomagała w zrobieniu kariery królowa Elżbieta, sprowadzając ich lub ich córki na swój dwór w Wyszehradzie, a później w Budzie (jak np. Annę świdnicką). W ten sposób znalazł się tam i książę opolski Władysław. Nie wiemy nic o jego wcześniejszej działalności, na Węgrzech pojawił się na początku lat 50. XIV wieku. Nie wiemy dokładnie w jakich okolicznościach. Szybko jednak dał się poznać jako zręczny dyplomata. Najpewniej był, jako przedstawiciel Ludwika, na ślubie Elżbiety pomorskiej (wnuczki Kazimierza Wielkiego) i Karola Luksemburskiego w 1363 roku, uczestniczył także w uczcie u Wierzynka i słynnym zjeździe monarchów w 1364 roku w Krakowie. Jego pierwszą misją dyplomatyczną było jednak doprowadzenie do zaręczyn bratanicy Ludwika (córki Stefana) Elżbiety, z Wacławem, synem Karola Luksemburskiego w 1361 roku. Sam Karol udał się nawet do Awinionu do papieża aby uzyskać zgodę na ten ślub a towarzyszy mu właśnie książę opolski. Musiał Karolowi oddać znaczne usługi – acz zawsze lojalnie w stosunku do Ludwika – skoro ten wystawił mu dokument z dużym nadaniem w Czechach. Do układu doszło, a główną rolę odegrał w nich Władysław. Mimo tego, że trzy lata później – za sprawą Elżbiety – zaręczyny zerwano, Ludwik zauważył jednak w Opolczyku zręcznego dyplomatę i wiedział, że będzie mógł oprzeć się na nim jako na zaufanym doradcy. W rezultacie w 1367 roku król węgierski mianował Władysława palatynem na Węgrzech, tj. drugim po królu urzędnikiem. Fakt, że to stanowisko otrzymał książę śląski, a nie ktoś z możnych węgierskich, przysporzyło mu wrogów, z drugiej strony wywyższyło ponad innych. Jako palatyn był najważniejszym świeckim urzędnikiem. Do jego kompetencji należało m.in. sądownictwo nad wszystkimi poddanym króla węgierskiego. Swoje obowiązki traktował bardzo sumiennie, podczas 5 lat pełnienia tej funkcji zwołał aż 34 zjazdów komitatów Jako palatyn miał bardzo duży dwór z szeregiem urzędników, aby ich wszystkich utrzymać otrzymał na czas sprawowania tej funkcji 8 komitatów (jednostek administracyjnych, które można porównać do naszego województwa) i 15 zamków – po zdaniu funkcji wracały do króla. W tym czasie Ludwik nie szczędził swojemu poddanemu sowitych nadań na Węgrzech, które znacznie przewyższały dochody z niewielkiego księstwa opolskiego (dostawał wsie, miasta i zamki). Jako wysoki rangą urzędnik państwowy, angażował się także w politykę zagraniczną Andegawenów, która głownie w latach 60 XIV wieku była skierowana na Bałkany. Książę brał udział w wyprawie węgierskiej z 1368 roku przeciw Bułgarii. W tym samym roku zmarł Jan, syn brata Ludwika, Stefana, który także był brany pod uwagę jako ewentualny następca tronu w Polsce. W związku z tym polityka Węgier zwróciła się ku Polsce i Czechach, a jednym z jej głównych wykonawców był znowu książę Opolczyk.

Realizując cele polityczne Ludwika i Elżbiety książę przybył w pierwszych dniach listopada do Krakowa na czele poselstwa węgierskiego, aby zabezpieczyć przejęcie tronu przez Ludwika. Udało mu się doprowadzić do obalenia testamentu Kazimierza Wielkiego, wskazującego na wnuka, Kaźka słupskiego jako następcę tronu, za co został przez Ludwika nagrodzony nadaniem ziemi wieluńskiej. Szybko począł tam sprowadzać osadników z przeludnionego Śląska, którzy chętnie osiedlali się na nowej ziemi. Szczodre nadania księcia dla nich pozwalały im zacząć całkiem nowe i dostatniejsze życie, a wielu z nich weszło później do elity urzędniczej Jagiellonów, na stałe związując się z Królestwem Polskim (taka osobą był np. Hinczka z Roszkowic, który posłował do Jagiełły do Krewa w 1385 roku i był potem podskarbim na dworze Władysława Jagiełły). Książę nie zaniechał dalszej działalności dyplomatycznej, w trakcie sporu Andegawenów z Luksemburgami stał na czele wojsk węgierskich, które w 1371 roku spustoszyły Morawy, a w rok później stał na czele poselstwa węgierskiego w trakcie pertraktacji z Luksemburgami. W październiku tego roku Ludwik odebrał mu jednak palatynat a w zarząd dał Ruś Czerwoną (zapewne już wiosną 1371 roku).

Zgodnie z układami Kazimierza Wielkiego i Ludwika Węgierskiego po śmierci tego pierwszego władcy Ruś miała pozostać w rękach węgierskich jeśli Kazimierz będzie miał męskiego potomka, ale Węgrzy mieli z niej płacić nam trybut, albo – jeśli król polski nie doczeka się syna – tron polski obejmie Ludwik, a Ruś należeć będzie do Królestwa Polskiego. Po śmierci Kazimierza Wielkiego okazało się, że nie wszystko jest takie jak powinno. Po pierwsze Kazimierz tuż przed śmiercią usynowił swojego wnuka, księcia słupskiego Kaźka, chcąc w ten sposób – pomimo wcześniejszych umów – wyeliminować jako kandydata do tronu polskiego Ludwika. Być może to właśnie spowodowało, że Ludwik postanowił nie dotrzymać ugody i wraz z przejęciem tronu polskiego, przejął także Ruś. Nie mógł ani nie chciał tego uczynić od razu, mając na głowie i inne sprawy. Kiedy został koronowany królem polskim, dochody z Rusi spływały także do jego skarbca. Odwołał wówczas dotychczasowego starostę ruskiego Jaśka Kmity i wiosną 1371 roku nadał Ruś księciu Opolskiemu. Było to pokazanie panom polskim, że nie zamierza włączyć Rusi do Królestwa Węgierskiego, nie ustanawiając tam zwierzchności Węgra. Osadzenie jednego ze swoich najbardziej zaufanych ludzi było dobrym posunięciem Ludwika, który o lojalności Opolczyka był przekonany i wiedział, że ów niczego nie zrobi przeciwko niemu. Był Opolczyka tak pewien, że przez wszystkie lata działalności nie ingerował w żadne decyzje księcia na Rusi, akceptując w pełni wszystkie jego dokonania. Opolczyk otrzymał na tam pełnię władzy, znacznie wykraczającą poza zakres kompetencji normalnego namiestnika prowincji. Tytuł pana Rusi dołączył od razu do swojej tytulatury i występował z nim na dokumentach, chociaż przez pierwszy rok niezbyt angażował się w zarządzanie w nowo otrzymanych terytoriach. W 1371 roku był tam chyba tylko dwukrotnie. Choć ograniczenie aktywności wynikało zapewne z faktu, że ciągle był palatynem na Węgrzech i miał w związku z tym szereg zajęć i obowiązków. Dopiero jesienią 1372 roku, kiedy Ludwik zabrał mu palatynat, przybył na Ruś. W listopadzie rozpoczął objazdy nowych ziem i przyjmowanie hołdów od poddanych miast. Wówczas w skład ziem wchodziły: ziemia lwowska, przemyska, sanocka i halicka, ale jeszcze bez ziemi bełskiej. Przejmowanie władzy, odbieranie hołdów, obsada urzędników zajęła księciu ostatnie dwa miesiące 1372 roku. Szybko też książę połapał się o co chodziło Ludwikowi, czyli o dobre kontakty z panami polskimi, którym w głowie się nie mieściło, że Ruś mogłaby odpaść od Królestwa Polskiego po długich wojnach, w jakich uczestniczyli, aby ją zdobyć.

Jest faktem, że książę zyskał sobie sympatię wielu możnych polskich: Ottona z Pilicy, Jaśka Kmity, Sędziwoja z Szubina czy Dymitra z Goraja, którzy często bywali u niego, kiedy książę przebywał na Rusi. A przebywał tam dosyć często. Szybko też na Ruś poczęli ściągać osadnicy z terytorium Śląska, nie tylko z księstwa opolskiego, których Opolczyk bardzo chętnie nagradzał nadaniami ziemskimi. Potężny obszar Rusi był mało zaludniony i nowe osadnictwo wspomagało jego rozwój gospodarczy. Ślązacy bardzo szybko asymilowali się na nowych ziemiach dopasowując nawet swoje imiona do realiów (z Jana na Iwana itd.). Dopiero w początkach 1374 roku Opolczyk udał się po raz pierwszy od objęcia Rusi na Węgry, aby zdać relację z swoich poczynań. Szybko jednak powrócił. Poza sprawami gospodarczymi zajmował się także reorganizacją kościoła katolickiego, na co uzyskał zezwolenie papieża Grzegorza XI, erygując w 1375 roku (luty) arcybiskupstwo halickie z sufraganiami w Przemyślu, Chełmie i Włodzimierzu. W 1376 roku kiedy Opolczyk wracał z Opola na Ruś okazało się, że jego nieobecność chcieli wykorzystać Litwini i pod wodzą Jerzego Narymuntowicza z księciem Lubartem i Kiejstutem napadli na te ziemie. Opolczyk w czasie najazdu przebywał w Sanoku, ale nie zorganizował żadnej obrony i nawet nie próbował się w jakikolwiek sposób przeciwstawić najeźdźcom. W 1377 roku wyruszył po pomoc do Ludwika, który natychmiast rozesłał wici do szykowania się do wojny. Wojska polskie i węgierskie zebrały się w 1377 roku pod Sandomierzem, skąd uderzyły na Ruś. Około 10 lipca Węgrzy z Ludwikiem ruszyli na silnie broniony Bełz, a wojska polskie pod wodzą Sędziwoja z Szubina ruszyły na Chełm. Opolczyk oczekiwał na Ludwika w Sanoku, skąd wyruszył na Bełz. Broniący się w Bełzie Jerzy Narymuntowicz, nie doczekawszy się pomocy ze strony Lubarta i Kiejstuta, skapitulował (8 września), a nawet złożył hołd wierności Opolczykowi. Nie pomogło mu to zachować księstwa bełskiego, które zostało włączone pod władztwo Opolczyka razem ze zdobytą ziemią chełmską. Po wycofaniu wojsk, książę dokonał objazdu swoich ziem, obsadził nowo zdobyte zamki w Bełzie i Chełmie swoimi ludźmi i wydał dokument lokacji Bełza na prawie niemieckim.

W początku 1378 roku Opolczyk został mianowany namiestnikiem królestwa polskiego przez Ludwika, ale konflikt z Wielkopolanami i rosnąca niechęć spowodowały, że Ludwik po kilku miesiącach odebrał mu namiestnictwo. Rosnąca niechęć do Opolczyka spowodowały zapewne, że Ludwik podjął decyzję o odebraniu mu także namiestnictwa Rusi. Uczynił to za radą swojej matki Elżbiety, która widziała zaangażowanie księcia opolskiego w te ziemię i fakt, że zaczął się tam chyba już uważać za dziedzicznego pana Rusi. Jesienią informacje o zabraniu Oplczykowi Rusi dotarły do panów polskich, którzy gremialnie pojechali do Opolczyka zaniepokojeni tymi planami. Rozumieli bowiem, że rządy Opolczyka się kończą a to oznacza, że Ludwik szykuje urzędników węgierskich do obsadzenia nimi Rusi i wcielenia tych ziem do Królestwa Węgier. Liczyli też, że książę opolski nie będzie chciał oddać Rusi i może uda się go zachować, nawet jako iluzorycznego namiestnika Ludwika. Niczego jednak nie uzyskano a na początku grudnia Ludwik odebrał odrębnym dokumentem Ruś księciu, dając mu w zamian ziemię dobrzyńska i Kujawy inowrocławskie. Książę posłusznie wystawił dokumenty zwalniające panów z podanych ziem ruskich z przysięgi wierności i wyjechał odprowadzany przez marszałka Przedbora z Brzezia i Sędziwoja z Szubina, starostę krakowskiego. Zaangażowanie księcia, początkowo było na rękę Ludwikowi, ale w momencie, kiedy okazało się, że odnosi sukcesy gospodarcze, reorganizuje Kościół, ma świetne kontakty z panami polskimi, monarcha zaczął postrzegać jego zaangażowanie jako zbyt mocne. Po odsunięciu zgodnie z przewidywaniami, osadził na Rusi urzędników węgierskich, a w maju 1379 roku ogłosił przejęcie tych ziem na rzecz Królestwa Węgier.



Dr hab. Bożena Czwojdrak