Kredyty w średniowieczu
W świadomości ludzi wczesnego średniowiecza pieniądze w sensie monetarnym nie stanowiły wyznacznika bogactwa człowieka, innymi słowy dysponowanie dużymi sumami pieniędzy w monecie nie było tak cenione, jak majątek ziemski, zwierzchność nad innymi ludźmi, czy wpływy polityczne. Ze względu na zajmowana pozycję społeczną ludzi dzielono pod tym względem na kategorie potens i humiles, tzn. możnych i słabych (uniżonych). Rozwój ekonomiczny i gospodarczy, rozkwit miast i wzrastająca rola kupiectwa w okresie od XIII do XV w. sprawiły, iż antonimy te zostały zastąpione z czasem wyrażeniami dives i pauperes, czyli bogaty i ubogi. Pieniądz zaczynał zyskiwać na znaczeniu, choć równolegle ogromną popularnością zaczęły cieszyć się ideały dobrowolnego ubóstwa i życia zgodnie z nauczeniem Chrystusa, głoszone przede wszystkim w kazania franciszkanów i dominikanów (należących do zakonów mendykanckich).
Posługiwanie się pieniędzmi w średniowieczu w nieodłączny sposób wiązało się z pewnymi regułami i normami etycznymi i religijnymi. Chrześcijaństwo formułowało je naturalnie na podstawie Pisma Świętego, głównie zaś Nowego Testamentu, który prezentował dość pesymistyczny obraz pieniądza i jego roli w życiu człowieka:
„Bogatemu trudno będzie wejść do Królestwa niebieskiego. Jeszcze raz Wam powiadam: łatwiej wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do Królestwa niebieskiego” (Mt 19,23-24).Pieniędzmi w tym czasie operowano przede wszystkim w miastach, ale i nie tylko, gdyż wzrost zapotrzebowania na gotówkę objął z czasem niemal wszystkie grupy społeczne. W mentalności ludzi średniowiecza podstawowy problem stanowił jednak sposób ich pozyskiwania. Z tego m.in. powodu stosunek Kościoła wobec zawodu kupca w początkowym okresie był dość ambiwalentny. Handlujący dorabiali się bowiem przede wszystkim na manipulacjach finansowych, specyfika ich zawodu wymagała odpowiedniego zwiększania cen towarów w okresach ich niedoborów (nieurodzaj, zarazy), częstych podróży (w ośrodkach do których przybywali byli więc obcy), które w połączeniu z ograniczeniami czasowymi powodowały, iż często prowadzili handel w niedzielę i inne święta zakazane. Z biegiem czasu (przełom XIV i XV w.) tego rodzaju postawa uległa stopniowemu przewartościowaniu, podobnie zresztą jak rola pieniądza w życiu społecznym. Dla późnego średniowiecza charakterystyczne są hojne fundacje religijne patrycjuszy i specyficzny typ pobożności tzw. religijność miejska.
Szczególnie krytyczny stosunek Kościół w średniowieczu przejawiał jednak w stosunku do lichwiarstwa. Choć pierwotnie pożyczek na procent udzielały m.in. instytucje klasztorne, tak mniej więcej z początkiem XIII w. proceder ten pomiędzy chrześcijanami był oficjalnie zakazany; kościół zabraniał pobierania odsetek przez chrześcijan od ich współbraci dłużników. W doktrynach i wykładniach teologicznych argumentowano, że lichwa wynika z chciwości (grzech główny), jest kradzieżą, manipuluje czasem, który należy do Boga (odsetki rosły bowiem wraz z jego upływem), stanowi występek przeciwko sprawiedliwości. Św. Tomasz z Akwinu podsumował to stwierdzeniem: nummus non parit nummos, tj. pieniądz nie rodzi pieniędzy.
Według wykładni Kościoła w średniowieczu, lichwiarze nie mogli dostąpić zbawienia. W sztuce tamtego okresu symbolizowała ten pogląd sakiewka uwieszona na szyi grzesznika, która powodując znaczne obciążenie, wciągała człowieka w otchłań piekielną. Lichwiarzy bardzo często prezentowano też poprzez utożsamienie ich ze zwierzętami postrzeganymi jako perfidne: lisem, wilkiem, bądź pająkiem. Sposobem na uniknięcie pośmiertnej kary za grzechu był zwrot korzyści majątkowych uzyskanych w wyniku tego procederu. Mógł się on odbyć zarówno za życia pożyczkodawcy, jak i po jego śmierci w skutek dokonanych zapisów testamentowych. W aktach ostatniej woli należało w takiej sytuacji dokładnie określić jaką kwotę, gdzie i komu rodzina zmarłego winna zrekompensować. W praktyce jednak kościelne ustawodawstwo antylichwiarskie dotyczyło głównie nadmiernych żądań, zaś na Zachodzie bardzo często praktykowano zasadę odpłatnych świadczeń za udzielenie zgodny na pożyczanie pieniędzy na procent. Co więcej, wbrew płynącym z ambon napomnieniom, władze świeckie najczęściej przymykały oko na potępiane praktyki lub same z nich korzystały.
Wraz z burzliwym okresem rozwoju gospodarczego w XV w., tak surowe stanowisko zaczęło się stopniowo zacierać. Kapitał pieniężny traktowano na równi z innymi towarami, co poskutkowało powstaniem pierwszych banków. Kredyt gospodarczy i konsumpcyjny stał się nieco bardziej popularny, jednak musiał być uwarunkowany sprawiedliwym procentem ( św. Bernardyn ze Sieny, św. Antoni). Rozwój systemu bankowego w XVI w. w Europie Zachodniej sprawił, że lichwa jako podstawowe źródło kredytu gospodarczego przeszła już nieco do lamusa.
Regulacje dotyczące transakcji kredytowych, ich form i roli w życiu wiernych znalazły się ustanowionych w XIII i w XIV w. statutach synodalnych diecezji krakowskiej, a także w pochodzących z XV w. statutach wydanych w diecezji gnieźnieńskiej. Wszystkie te źródła dotyczyły jednak kredytów zaciąganych między chrześcijanami, szczegółowo określając jaką formę powinny one przyjmować. Konieczność podejmowania tego rodzaju regulacji jest świadectwem, iż kredyt na procent między wyznawcami religii chrześcijańskiej także istniał, co więcej, był stosunkowo popularny, mimo stanowczego stanowiska duchowieństwa w tej sprawie.
Ponieważ Kościół w wyraźny sposób wskazywał na szkodliwość pożyczania pieniędzy na procent pomiędzy chrześcijanami, nie wspominając przy tej okazji o wyznawcach innej religii, jawnie specjalizowali się w tej działalności przedstawiciele wyznania mojżeszowego. Żydzi już od najwcześniejszego okresu ich pobytu w Polsce łączyli działalność handlową z aktywnością kredytową. Obydwa zagadnienia gospodarcze omówione zostały w przywileju Bolesława Pobożnego z 1264 r., stanowiącym pierwszą pisemną wersję funkcjonujących już wcześniej w życiu społecznym norm. Tego rodzaju działalność jest bardzo dobrze poświadczona źródłowo, zarówno biorąc pod uwagę najbogatszych, wpływowych żydowskich finansistów, jak i szeregowych nieco skromniejszych przedstawicieli tej wspólnoty. Ci np. odsprzedawali niewykupione zastawy lub handlowali dobrami naturalnymi, które ściągali od niewypłacalnych dłużników.
Szczegóły dotyczące zasad funkcjonowania kredytu żydowskiego w zasadzie do końca średniowiecza regulowały statuty wiślickie z 1347 r. Cechą charakterystyczną transakcji żydowskich było udzielanie kredytu zwłaszcza szlachcie, preferowano przy tym kredyt pod zastaw nieruchomości. Nieco mniejszy procent stanowiły powiązania finansowe Żydów z mieszkańcami miast. Najwcześniejszym tekstem, który prezentuje stanowisko mieszczaństwa polskiego wobec działalności kredytowej Żydów jest memoriał z 1369 r. , który został przedstawiony Kazimierzowi Wielkiemu przez rajców krakowskich, skarżących się na liczne nadużycia z strony przedstawicieli gminy izraelickiej: pożyczanie pieniędzy na skrypt dłużny (przyp. dokument opatrzony podpisem osoby zaciągającej kredyt, świadczący o zaistnieniu zobowiązania), dopuszczanie się fałszowania wspomnianych poświadczeń, zajmowanie nieruchomości w przypadku braku spłaty należności. Trzeba przy tym nadmienić, że stosowanie skryptu dłużnego nie stało w sprzeczności z ówczesnym prawem. Przytoczone źródło stanowi jedyne zachowane dotychczas pisemne świadectwo dotyczące negatywnej oceny żydowskiej działalności lichwiarskiej przez mieszczan.
W gminie żydowskiej w Krakowie działały potężne grupy bankierów, którzy świadczyli swe usługi panującym. Sprzyjała temu zresztą specyfika relacji społeczności żydowskiej z władcą, któremu podlegali bezpośrednio i w związku z tym, we wszelkich sprawach zależeli od administracji i opieki urzędników królewskich. Monarchowie zadłużali się głównie w celu utrzymania dworu, na poczet organizacji spektakularnych wydarzeń (uczt, turniejów), wznoszenia imponujących budowli, zamków, fundacji kościołów i uposażania ich drogocennymi precjozami oraz na potrzeby kampanii wojennych. Pożyczki spłacano w różnej formie: oddając kosztowności, nadając specjalne przywileje, zwolnienia podatkowe, zastawiając lub dzierżawiąc dobra królewskie i wpływy do skarbca (np. z kopalni, komór celnych itd.). Co więcej, monarchowie nie wahali się nawet na potrzeby pożyczek zastawiać zawartość skarbców kościelnych, w tym kosztowności należących do katedry krakowskiej, czy gnieźnieńskiej. Przy zaciąganiu kredytów panujący bardzo często posługiwali praktyką wskazywania tzw. fideiussores, tj. poręczycieli, czy też inaczej żyrantów, których – w zależności od ustaleń – mogło być kilku lub nawet kilkunastu. Bardzo często w tej roli występowali świeccy dostojnicy. Gwarantami pożyczek zaciąganych przez Jadwigę Andegaweńską byli m.in.: kanclerz Jan Zaklika z Międzygórza, czy kasztelan sądecki Krystyn z Kozichgłów. W razie niebezpieczeństwa niewypłacalności monarchy dla Żydów było bowiem hańbą i obrazą dla panującego, jeśliby mieli zwracać się do niego bezpośrednio o zwrot należności.
Średniowieczni władcy stale borykali się problemem braku gotówki i opustoszeniem skarbca koronnego. Znani w z roli królewskich kredytodawców byli Żydzi krakowscy Lewko i Jossman, pożyczający pieniądze Kazimierzowi Wielkiemu oraz Ludwikowi Węgierskiemu i jego córce Jadwidze. Lewko pożyczał zresztą pieniądze również Władysławowi Jagielle. Władca ten korzystał także często z usług Izraelitów pochodzących z Rusi: Jakuba Słomkowicza z Łucka i Wołoczki z Drohobycza. Zarówno na Rusi, jak i w Wielkim Księstwie Litewskim dzierżawa i administracja ceł królewskich znajdowała się przede wszystkim w rękach żydowskich.
Wspominany wyżej Lewko mieszkał w należącym do jego rodziców domie znajdującym się przy murze, nieopodal synagogi na ulicy Żydowskiej. Wzniósł tam z czasem pokaźny budynek, który na długo w lokalnej tradycji pozostał określany jako domus Levocnis – dom Lewka. Bankier żonaty był z niejaką Swonką, z którą dochował się czterech synów: Jordana, Abrahama, Kanaana i Izraela i córki Gołdy. W dokumentach królewskich określany był jako noster Iudeus Cracoviensis (Żyd nasz krakowski). Po śmierci Lewka synowie starali się o odzyskanie należnych ojcu wierzytelności, co poświadczają zachowane dotychczas źródła. Za panowania Władysława Jagiełły dopominali się m.in. zwrotu 33 tys. florenów pożyczonych od Lewka przez Ludwika Węgierskiego. Gwarantem pożyczki opiewającej na tak ogromną kwotę był podkomorzy Piotr Szafraniec (zm. 1398 r.). Oprócz polskich monarchów na liście wierzycieli Lewka i jego sukcesorów znajdował się także książę mazowiecki Siemowit. Pokaźne długi u bankiera zaciągał również Władysław Opolczyk oraz dostojnicy państwowi: wojewodowie małopolscy, wielkopolscy, kasztelanowie i inni. Zdarzało się, iż potomkowie dłużników, chcąc uniknąć spłacania należności, zwracali się przeciwko Lewkowi do Stolicy Apostolskiej. Długi jednak prędzej, czy później musieli wyrównać.
Patrycja Szwedo