Wojsko i wojna w Polsce Kazimierza Wielkiego
Panowanie Kazimierza Wielkiego, kojarzonego słusznie przede wszystkim z wielką przebudową Królestwa Polskiego, było naznaczone bardzo licznymi wojnami.
Król odziedziczył po swoim ojcu niezakończone konflikty zbrojne z Czechami, rządzonymi przez Jana Luksemburskiego oraz z Zakonem Krzyżackim. Obaj przeciwnicy byli dla młodego królestwa śmiertelnie niebezpieczni. Dlatego też pierwsze dziesięć lat panowania Kazimierza Wielkiego upłynęło na intensywnych działaniach dyplomatycznych zmierzających do pokojowego uregulowania relacji polko-czeskich i polsko-krzyżackich. Można nawet powiedzieć, ze pierwsza dekada panowania Kazimierza Wielkiego była jedyną w czasie, w której nie doszło do żadnego poważnego konfliktu zbrojnego z udziałem Królestwa Polskiego. W latach 1333-1343 król Kazimierz skupił się na zneutralizowaniu zagrożenia krzyżackiego i Luksemburskiego, co udało mu się zawierając najpierw porozumienie z królem Janem Ślepym w 1335 roku, a potem po wielu latach negocjacji zawarł w roku 1343 pokój wieczysty z Zakonem Krzyżackim. Dzięki tym zabiegom znacznie wzmocnił swą polityczną pozycję, królowie czescy przestali rościć sobie pretensje do polskiej korony, a silny militarnie Zakon Krzyżacki uzyskał gwarancje posiadania zajętego siłą Pomorza Gdańskiego.
Dzięki wygaszeniu konfliktów, których nie mógł i tak wygrać, Kazimierz Wielki zdołał już na początku lat czterdziestych rozpocząć ekspansje na Rusi halickiej i włodzimierskiej. Kiedy w roku 1340 został zamordowany przez bojarów ruskich książę Bolesław Jerzy Trojdenowic, król Polski nie zwlekając, zebrał silną armię i wtargnął na Ruś, zajmując Lwów i grabiąc skarbiec książęcy. Była to pierwsza wyprawa Kazimierza na wschód. Następne trwały aż do roku 1366, a więc wojny o Ruś ciągnęły się przez 26 lat panowania ostatniego króla Piasta. Najazd na ziemie ruskie wywołał reakcję Litwy, która także rościła pretensje do władania spadkiem po zamordowanym księciu oraz Tatarów. Już w roku 1341 najazd tych drugich doprowadził do bitwy nad Wisłą koło Sieciechowa, gdzie zginął wojewoda krakowski Mścigniew Czelej z Wrzaw h. Abdank, trafiony tatarską strzałą. Najeźdźców udało się jednak powstrzymać i wyprzeć z granic królestwa.
Dwa lata później król Polski podjął ostatnią próbę zbrojnego umocnienia swoich słabnących wpływów na Śląsku. W latach 1343-1348 trwały, przerywane rozejmami, walki na Śląsku – czy to z tamtejszymi książętami, czy też z Luksemburgami. Najpierw zbrojni Kazimierza Wielkiego skutecznie zaatakowali księcia śląskiego Henryka żagańskiego i odebrali mu Wschowę, która została przyłączona do Królestwa Polskiego. Potem, kontynuując ofensywę Polacy zdobyli Ścinawę, spalili miasto i dopiero porażka części wojsk po Oleśnicą powstrzymała atak króla polskiego. Nie powstrzymało to konfliktu z Janem Luksemburskim. W roku 1345 jego wojska starały się doprowadzić do oblężenia miasta i zamku, ale dotarły jedynie do podkrakowskich Czyżyn (obecnie część Krakowa, należąca do Nowej Huty) i splądrowały okolicę, głównie dobra klasztoru cystersów w Mogile. Doszło w czasie tego konfliktu do szeregu bardzo gwałtownych starć, w których uczestniczyły nie tylko oddziały polskie, a także sojusznicze wojska przysłane przez Ludwika Węgierskiego. W czasie jednej z takich potyczek miało polec nawet dwustu Węgrów. Polskie rycerstwo z kolei dotarło aż pod Racibórz, atakując śląskich lenników króla czeskiego. Wojna jednak nie przyniosła pozytywnego dla Kazimierza rozstrzygnięcia i w roku 1348 zawarto pokój w Namysłowie, zaś nowy król czeski Karol IV Luksemburski ogłosił inkorporację księstw śląskich do Korony Królestwa Czeskiego.
Kazimierz Wielki godząc się na utratę wpływów na Śląsku nie zrezygnował z ekspansji na Rusi i kiedy podczas wojen z Luksemburgami, ziemie ruskie zaczęły coraz bardziej wpadać w ręce litewskie, już w roku 1349 zorganizował wielką wyprawę, która zakończyła się objęciem przez niego panowania nad całą Rusią halicką. Od tego roku, aż do 1356 trwały intensywne walki między Litwinami z jednej strony, a Polskami i Węgrami z drugiej. W roku 1356 doszło do zawarcia trwalszego rozejmu z wielkim księciem Olgierdem i jego braćmi, który potwierdził panowania polskie nad ziemia: lwowska, sanocką, przemyską i halicką aż po granice Podola. Ostatnią wyprawę ruską wyprawę zorganizował Kazimierz w roku 1366 i zdobył panowanie nad Wołyniem, czyli Rusią włodzimierską.
Wszystkie te opisane skrótowo wojny prowadzone były przez siły zbrojne podległe polskiemu królowi. Kto i jak tworzył ową armię króla Piasta? Podstawą sił wojskowych zjednoczonego królestwa tworzyło rycerstwo, czyli grupa społeczna tworzona przez zawodowych wojowników konnych, mających, w zamian za określone przywileje, obowiązek stawania pod bronią na wezwanie władcy. Grupa ta była w skali całego królestwa stosunkowo liczna, ale tylko niewielka jej część była bogata. Większość rycerstwa stanowili ubodzy ludzie, którzy co prawda stawali pod bronią, ale najczęściej dość słabo wyekwipowani. Aby być rycerzem należało posiadać ziemię na prawie rycerskim, które dawało pewne istotne przywileje. Rycerzowi przysługiwała np. dziesięcina swobodna, czyli prawo do odprowadzania podatku na rzecz Kościoła nie tam gdzie biskup sobie życzył, ale tam gdzie chciał wpłacić ją rycerz, bardzo często np. na rzecz kościoła parafialnego, należącego do rodowej fundacji. Rycerz miał także prawo do wyższej niż zwykli kmiecie główszczyzny i nawiązki, czyli kar za zabójstwo i zranienie. W wieku XIV rycerstwo wywalczyło sobie także królewskie obietnice wypłacania wynagrodzenia za każdą wyprawę zbrojną, która miała mieć miejsce poza granicami Królestwa Polskiego. W czasach panowania Kazimierza Wielkiego rycerstwo powoli zaczęło przekształcać się w szlachtę, czyli grupę społeczną, której podstawą nie było tyle bycie wojownikiem, co przede wszystkim posiadaczem ziemskim. Jednak jeszcze za panowania ostatniego Piasta element rycerskości przeważał, a król stale dążył do poszerzenia tej grupy społecznej, przeciwdziałając zamykaniu się stanu rycerskiego. Król starał się kreować nowych rycerzy przez nadania prawa rycerskiego, ponieważ ciągle dostrzegał wartość militarną nowych wojowników. Po zajęciu ziem ruskich i rozpoczęciu procesu migracji rycerstwa na wschód w celu objęcia w posiadanie nowych majątków pojawiały się również zobowiązania do służby wojskowej. Zdobycie ziemi na wschodzie mogło się odbyć wyłącznie dzięki królewskiemu nadaniu i kiedy już dochodziło do tego, to Kazimierz Wielki precyzyjnie ustalał w jakiej formie i na jakim poziomie konkretny rycerz ma stawać na monarsze wezwanie. Było to inaczej niż w Królestwie Polskim, gdzie rycerstwo miało być gotowe do walki wedle swych możliwości, bez wyszczególnienia jakości i wartości uzbrojenia. Obowiązek wojskowy ciążył także na duchownych. Biskupi i opaci byli zazwyczaj obciążani pieniężnymi zobowiązaniami i nawet jeżeli miało to mieć charakter „subsidium charitativum”, to rzadko który biskup uchylał się od płacenia. Natomiast ci duchowni, którzy posiadali majątki prywatne, posiadane z tytułu spadku po rodzicach, zazwyczaj rycerskiego pochodzenia, byli zobowiązani do osobistej służby z tytułu posiadani tych dóbr, pod groźbą konfiskaty. Do jakiego stopnia reguły te były egzekwowane nie wiadomo, ale nawet jeżeli duchowni nie stawali osobiście, to albo płacili, albo wystawiali wyekwipowanego zastępcę. Tak czy inaczej potencjał militarny wojska królewskiego tylko zyskiwał.
Rycerstwo funkcjonowało w oparciu o struktury rodowe. Znaczy to tyle, że większość rycerzy, a już na pewno wszyscy, którzy posiadali zauważalny majątek, utożsamiali z jakiś rodem rycerskim, którego wyraźnym wyznacznikiem w wieku XIV był herb. Stąd można często spotkać się z określeniami że któryś z rycerzy to Leliwita (Spytek i jego syn Jaśko), Toporczyk (Andrzej z Tęczyna, Grzegorz Nekanda), Mądrostka (Niemierza z Gołczy i sędzia krakowski Jan), Drużynita (kanclerze Zbigniew ze Szczyrzyca, podczaszy Idzi), Stary Koń (Piotr Szafraniec), Grzymalita (Janusz Suchywilk), Rawicz (biskup Jan Grotowic), czy wreszcie Bogoria (arcybiskup Jarosław). Rody były czymś większym niż rodzina i gromadziły różne kręgi rodzinne, których członkowie byli przeświadczeni o wspólnym pochodzeniu wszystkich rodzin zgromadzonych w rodzie. Taki układ powodował, że rody miały strukturę hierarchiczną i na ich czele stali najmożniejsi i najbogatsi jego członkowie, najczęściej pełniący różne urzędy ziemskie bądź dworskie. Stojąc na czele rodu dysponowali wpływem na pozostałych jego członków, co miało realne znaczenie polityczne i militarne, ponieważ postawa lidera rodu warunkowała niejednokrotnie postawy pozostałych. Kiedy w Wielkopolsce w roku 1350 zawiązała się konfederacja Macieja Borkowica przeciw królowi i jego staroście, na czele której stanęli liderzy większości rodów wielkopolskiego rycerstwa, to wojownicy z ziem poznańskiej i kaliskiej nie uczestniczyli w wyprawie na Ruś w roku 1351.
Jednak nie tylko rycerstwo odgrywało istotna rolę w organizacji sił zbrojnych w Królestwie Polskim czasów Kazimierza Wielkiego. Ważną funkcję spełniali sołtysi i wójtowie, przede wszystkim królewskich miast i wsi, ale także dóbr kościelnych i prywatnych. Już w czasach Władysława Łokietka zaczęto regularnie zobowiązywać sołtysów i wójtów do służby wojskowej na rozkaz króla. Kiedy tylko monarcha zawierał kontrakt na lokacje wsi, czy też miasta wójt lub sołtys zostawał na piśmie zobowiązany do służby wojskowej w precyzyjnie określonym wymiarze. O ile rycerze mieli służyć na wojnie w miarę swych możliwości to sołtysom i wójtom szczegółowo wyliczano jak mają być wyekwipowani. I tak w roku 1342, kiedy król prowadził lokację wsi Myślenice wyraźnie zaznaczono, że w sołtys ma obowiązek stawania na wyprawę zbrojną na koniu wartości co najmniej 6 grzywien, w zbroi, w hełmie i z włócznią, zaś służbę ma odbywać zawsze w chorągwi, którą dowodzi kasztelan krakowski. Tak określone wymagania pokazują nam, że sołtys Myślenic podczas wojny niczym nie różnił się od rycerza. Ustalenie wymagań wojskowych dotyczących sołtysa wynikało z oceny majątku jakim mógł dysponować dzierżąc sołectwo, czy też wójtostwo, a wiadomo że ich kondycja ekonomiczna była różna. Niejednokrotnie sołtysi musieli stawać na wojnę z własnym wozem i służbą, która miała być uzbrojona np. w kusze. Tzw. armia sołtysów i wójtów stanowiła istotne wzmocnienie potencjału militarnego króla, tym bardziej, że była w pełni zależna od monarchy i nie uwikłana w sympatie i antypatie stanu rycerskiego. W ziemiach krakowskiej i sandomierskiej czyli w Małopolsce wojsko takie stawało w chorągwiach ziemskich sandomierskiej i krakowskiej, chyba że jak w przypadku sołtysa Myślenic przyporządkowano go do chorągwi kasztelana krakowskiego. W pozostałych regionach o przydziale wojskowym sołtysów i wójtów decydowali królewscy starostowie.
Prócz rycerstwa oraz sołtysów i wójtów siłę zbrojną stanowili zwykli poddani, którzy zawsze mieli obowiązek stawać z bronią w razie najazdu obcego na ziemie królestwa. Wśród wolnej ludności kmiecej było wielu dobrze posługujących się bronią, którzy przy każdej nadarzającej się okazji stawali do dyspozycji walczących, oferując swe umiejętności. Stanowili oni swego rodzaju najemników, którzy zarabiali pełniąc służbę wojskową, czy to w załogach zamkowych, czy oddziałach piechurów będących non stop do dyspozycji panującego. Ich znaczenie bardzo wyraźnie się uwidoczniło podczas wojen domowych toczących się w Królestwie Polskim po śmierci Kazimierza Wielkiego. Służba zaś stawała się nierzadko okazją do społecznego awansu i zasilenia stanu rycerskiego dzięki królewskiej łasce. Oczywiście wojskową służbę pełnili także mieszczanie. Ich obowiązkiem było utrzymywanie w sprawności umocnień obronnych miast, zaś cechy rzemieślnicze były zobowiązane do organizacji obrony poszczególnych wież i odcinków murów. Stąd w Krakowie poszczególne baszty miały swoje nazwy nawiązujące do cechu, mającego o nie dbać, a było ich niemal 40 (baszty np. bednarzy, pierścienników, siodlarzy, łaziebników, baszta katowska, dwie baszty szewskie, baszta nożowników i inne). No i nie ulega żadnej wątpliwości, że to w miastach, w warsztatach płatnerskich powstawało najwyższej jakości uzbrojenie tak obronne, jak i zaczepne.
Osobne miejsce w organizacji wojskowej miały zamki i warownie. Choć na co dzień zamki pełniły funkcje administracyjne i gospodarcze, jako centra zarządu lokalnego, to w czasie konfliktu stawały się od razu bardzo użytecznym narzędziem obrony, bądź miejscem w oparciu o które można było prowadzić działania zaczepne. Kazimierz Wielki wojskowe funkcje zamków doceniał przede wszystkim na obszarach Rusi, gdzie ciągłe konflikty z Litwą i Tatrami wymagały nowoczesnych i sprawnych twierdz. Zbudował zapewne zamki między innymi w Buczaczu, Kamieńcu Podolskim, Trembowli, we Lwowie, Haliczu, Kołomyi. Potem zaczął budować zamek we Włodzimierzu na Wołyniu. Natomiast słynne zamki w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej nie były żadnym szlakiem Orlich Gniazd, co to miał Polski bronić przed złymi Czechami, ale była to sieć zamków, wokół których skoncentrowane były zwarte klucze majątków królewskich i zamki te miały stać w ich centrach i służyć za siedzibę burgrabiów zarządzających tymi królewszczyznami. Oczywiście w razie wojny były wygodnym oparciem dla wojsk królewskich. Warto jednak pamiętać, że król czeski Jan Luksemburski, jak tylko chciał to dotarł pod Kraków w roku 1345, nie przejmując się pozostawionymi na zapleczu zamkami króla Polski.
Wojsko królewskie w wieku XIV było zorganizowane w systemie chorągiewnym. Chorągiew była jednostką tak bojową, jak i organizacyjną. System ten zaczął tworzyć już Władysław Łokietek i używał go w walkach z krzyżakami, zaś wzory zaczerpnął zapewne z andegaweńskich Węgier i od samych Krzyżaków, którzy znali ten system organizacji sił zbrojnych. Każdy rycerz miał obowiązek zadeklarowania w której chorągwiami chce służyć i nie wolno mu było bez zgody króla decyzji zmienić, co miało zapobiegać chaosowi w razie wojny. W razie łamania tego nakazu podkomorzy królewski miał prawo skonfiskować nieposłusznemu rycerzowi konia. W chorągwiach służyli też razem z rycerstwem sołtysi i wójtowie i zapewne w obrębie chorągwi znajdowały się różne pomocnicze i osłonowe oddziały piechoty, które złożone były z pospolitych wojowników, wywodzących się ludności kmiecej. Podstawą były chorągwie ziemskie, których znakiem rozpoznawczym był herb danej ziemi, czyli województwa. Najważniejsza była chorągiew ziemi krakowskiej, niejako królewska. Na czele chorągwi stali wojewodowie, którzy mieli w obowiązku przyprowadzać pospolite ruszenia na wezwanie króla. Wraz ze wzrostem znaczenia starostów to oni nierzadko dowodzili chorągwiami z danej ziemi, bądź jak w przypadku Wielkopolski, czy Rusi całej prowincji. Prócz chorągwi ziemskich były też tzw. chorągwie rodowe. Nie były to jednak oddziały złożone z rycerstwa jednego rodu, ale nazwa ich brała się stąd, że na czele tych chorągwi stawali wysocy urzędnicy ziemscy i znakiem rozpoznawczym tych chorągwi był herb tego urzędnika, który oddziałem kierował (np. wspomniana wyżej chorągiew kasztelana krakowskiego Spytka z Melsztyna). Stąd herb ten kojarzył się z rodem, do którego należał dowódca. Nierzadko tacy urzędnicy za własne pieniądze wspierali organizację takiej chorągwi. W czasach Kazimierza Wielkiego zatroszczono się także o organizacje przemarszów wojskowych na terenie Królestwa Polskiego. Chodziło o ukrócenie grabieży i rabunków. Wojsko mogło stawać na popas tylko na polach i w lasach, nie we wsiach i mogło pobierać wyłącznie paszę dla koni oraz drewno z lasów na budowę schronów i szałasów. Nie zmienia to faktu, ze każdy przemarsz wojsk był dla ludności okolicznej prawdziwą udręką, co potwierdzają liczne kronikarskie relacje.
Uzbrojenie rycerstwa w wieku XIV w Polsce nie odbiegało od standardów europejskich. Wszystko zależało tylko od pieniędzy. Koszt uzbrojenia powodował, że tylko niewielka część rycerzy była w stanie stanąć do walki w okazałym i nowoczesnym rynsztunku. Większość dysponowała tylko niektórymi jego elementami z których najczęściej był to miecz, kopia i włócznia, zaś najmniej kompletne były zbroje. Królowały kolczugi lub grube, wzmacniane elementami metalowymi, kaftany, będące wstępem do pełnych płytowych zbroi późnego średniowiecza. Zbroje płytowe były dość rzadkie, częściej dysponowano już nakolankami, nagolenicami i osłonami łokci oraz dłoni i stóp. Dużą wagę przywiązywano oczywiście do hełmów (najpopularniejszy był tzw. garnczkowy) i tarcz, jako podstawy obrony przez poważnymi ranami, bądź śmiercią. W czasach Kazimierza Wielkiego dużą popularnością zaczęła się cieszyć tarcza tzw. pawęż, wywodząca się z państwa krzyżackiego, która miała prostokątny kształt i byłe stosunkowo poręczna i lekka i tym samym bardzo przydatna w walce pieszej.
Dr hab. Andrzej Marzec