Korona królów

Jan Grotowic, biskup krakowski, polityk, rycerz i współpracownik króla Kazimierza Wielkiego

Jan, syn Grota herbu Rawa był biskupem krakowskim w latach 1326 – 1347. Został najbardziej znaczącym duchownym Królestwa Polskiego. Na czele polskiej prowincji kościelnej stał arcybiskup gnieźnieński, ale to biskup krakowski był tym duchownym, który znajdował się najbliżej królewskiego ucha.

Kiedy w roku 1253 doszło do kanonizacji krakowskiego biskupa Stanisława, który stał się szybko najważniejszym patronem Krakowa i całej Polski, prestiż krakowskiego biskupstwa wzrósł niepomiernie. Od chwili kiedy Władysław Łokietek powrócił do Polski w roku 1305 i rozpoczął starania o zjednoczenie królestwa w oparciu o Kraków i całą Małopolskę, polityczne znaczenie krakowskiego tronu biskupiego stało się kluczowym elementem trwających rozgrywek. Wreszcie od koronacji królewskiej, która miała miejsce w Krakowie, ranga tutejszych biskupów wzrosła ogromnie. Rzeczywistość pierwszych lat panowania Łokietka była pod względem jego relacji z biskupem krakowskim niezwykle dramatyczna, ponieważ ówczesny pasterz krakowski Jan Muskata, zwany już wtedy „Krwawym Wilkiem”, toczył z księciem otwartą wojnę, wykorzystując do niej posiadane zamki w Lipowcu, Sławkowie i Chęcinach oraz wsparcie mieszczan krakowskich. Ta wyniszczające wojna skończyła się co prawda wygnaniem biskupa krakowskiego, ale do jego śmierci w Krakowie nie było pasterza. To właśnie ta napięta i niecodzienna sytuacja stała się dla Jana Grotowica przepustką do najwyższych zaszczytów.

Jan miał bardzo dobrą – rzec można – pozycję startową swej kariery. Jego ojciec, Grot należał do bliskich współpracowników Władysława Łokietka i zdążył jeszcze w końcu swego życia objąć najbardziej prestiżowy urząd – kasztelanię krakowską. O tym, że ojciec Jana był zaufanym księcia Władysława świadczy nie tylko to, że został kasztelanem krakowskim, ale że awansował na ten urząd wprost z kasztelanii połanieckiej, która była najmniej ważną kasztelanią w Małopolsce. Jan miał na pewno trzech, a może nawet czterech braci: Goworka, Sięgniewa i Jakuba. Wszyscy trzej zdołali objąć urzędy w monarchii Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Goworek został kasztelanem radomski, Sięgniew podstolim sandomierskim, a Jakub sędzią sandomierskim. Może bratem Jana był także Abraham z Baranowa, starosta lwowski, ale nie ma co do tego pewności. Spośród zidentyfikowanych braci Jana tylko Jakub żył dłużej od niego i zmarł dopiero w roku 1373. Nie ulega wątpliwości, że Jan osiągając biskupstwo krakowskie, zrobił spośród swego rodzeństwa najwybitniejszą karierę, największa w całym rodzie Rawiczów. Młody Grotowic rozpoczął swoją publiczną działalność wraz z przybyciem Łokietka do Krakowa w roku 1306. Od początku był zaangażowany w najważniejsze sprawy odbudowującego swe panowania Piasta. Już w roku 1306 Jan był w gronie książęcych wysłanników, którzy negocjowali z bratankami Łokietka: Przemysłem i Władysławem, kwestię zarządu nad Pomorzem Gdańskim, gdzie dotychczasowi starostowie z rodu Święców wykazywali się nielojalnością wobec Łokietka. W tym samym czasie wybuchł konflikt między biskupem krakowskim Muskatą, a księciem krakowskim. W krakowskiej kapitule katedralnej, tworzącej stałe i wpływowe otoczenie biskupa, znajdowało się wielu przychylnych Łokietkowi duchownych, pochodzących z czołowych rycerskich rodzin małopolskich. Jednym na najzagorzalszych wrogów Muskaty i jednocześnie głównym sojusznikiem Łokietka był kanonik krakowski Mikołaj syn Warsza herbu Rawa. A więc rodowiec Jana Grotowica. Mikołaj, mimo że nie był prałatem, a tylko zwykłym kanonikiem, posiadał duże wpływy i poważanie. Tak więc, kiedy zbuntowany biskup Jan Muskata musiał uciekać z Krakowa i udał się na wygnanie poza granice Polski, majątek biskupstwa został oddany w zarząd komisaryczny, stworzony przez kapitułę katedralną, zapewne pod dyktando księcia Władysława. Wyznaczonymi do opieki nad biskupimi dobrami zostali: Mikołaj Warszowic, magister Franciszek i kustosz katedry krakowskiej Jarost. Franciszek i Jarost, co bardzo ważne, byli wówczas czołowymi urzędnikami kancelarii książęcej; Jarost był kanclerzem krakowskim, a po jego śmierci w 1315 roku zastąpił go Franciszek. Niebawem dołączył do nich właśnie Jan Grotowic, wówczas też już zaczynający swą pracę w książęcej kancelarii. Kontrola nad majątkiem biskupim miała duże znaczenie polityczne, bo można przypuszczać, że Łokietek mając ciągłe braki finansowe, bez wątpienia korzystał z zasobów biskupstwa, które w innych okolicznościach byłyby dla niego niedostępne.

Jan Muskata wrócił z wygnania, pogodzony z klęską w sporze z Łokietkiem, zapewne w roku 1317. Książę z kolei musiał się zgodzić na jego powrót, ponieważ był to zapewne jeden z warunków papieskiej zgody na królewską koronację. Muskata pozostał jednak na zupełnym marginesie życia publicznego. Udany start młodego Jana był możliwy także dlatego, że w początkach wieku XIV udało mu się odbyć studia w Bolonii i uzyskać tytuł magistra sztuk wyzwolonych, ale niewątpliwie studiował też prawo. Był więc dobrze wykształconym człowiekiem, którego kompetencje były poważnym argumentem w karierze. Zasługi na rzecz księcia Władysława położone przez Grotowica w czasie wygnania Muskaty i wsparcie możnych protektorów w osobach magistra Franciszka i Mikołaja Warszowica, poskutkowały pierwszymi awansami Jana w kancelarii książęcej. W roku 1318 został powołany na urząd kanclerza kujawskiego. Wiązało się to z wejściem w ścisły krąg osób, pracujących bezpośrednio w otoczeniu książęcym a potem królewskim, osób które realizowały najbardziej skomplikowane i wymagające wykształcenia sprawy polityczne. To wówczas Jan musiał poznać Zbigniewa ze Szczyrzyca, wówczas podkanclerzego dworu; Piotra Szyrzyka z Fałkowa, następcę Zbigniewa na tym urzędzie; Jarosława Bogorię, który z kolei zastąpił Grotowica na kanclerstwie kujawskim. Był to gorący okres przygotowań do koronacji królewskiej Władysława Łokietka. W połowie 1318 roku odbył się słynny wiec w Sulejowie, na którym podjęto decyzje o wysłaniu oficjalnego poselstwa do Awinionu z prośbą o papieską zgodę na koronację. W Krakowie zapewne w pośpiechu kończono prace nad ukończeniem prezbiterium nowej katedry, tak aby ceremonia mogła odbyć się w godnej oprawie. Planowano także rozpoczęcie pierwszego procesu z zakonem krzyżackim o zagarnięte Pomorze Gdańskie. Był więc przyszły biskup świadkiem i uczestnikiem wszystkich najważniejszych zdarzeń ówczesnej Polski.

W roku koronacji króla Władysława Łokietka został proboszczem kościoła mariackiego w Krakowie. Była to bardzo ważna i prestiżowa funkcja, dająca nie tylko duże dochody, ale także nadzór nad szkołą parafialną, która była wówczas najważniejszym miejscem kształcenia młodych ludzi w zakresie siedmiu sztuk wyzwolonych. W okresie 1320-1326 zdołał jeszcze uzyskać szereg innych beneficjów kościelnych, jak kanonie: w Gnieźnie, Włocławku, Poznaniu, a nawet w Reggio koło Modeny w Italii. Będąc kanclerzem kujawskim był zaangażowany w dużej mierze w politykę zagraniczną i działania dyplomatyczne. Nie wiadomo jaki był jego udział w pierwszym procesie z Krzyżakami, ale już w roku 1324 brał udział jako negocjator ze strony polskiej w rokowaniach z zakonem w Brześciu Kujawskim, które były jedną z przerw w notorycznych wojnach Łokietka z Krzyżakami. W roku 1320 niecałe dwa miesiące po koronacji Łokietka umarł biskup Jan Muskata, a na jego następcę powołano zaufanego doradcę króla Nankera, dotychczasowego kanclerza sieradzkiego. Jednak w połowie lat dwudziestych doszło do wakatu na stolicy biskupiej we Wrocławiu i król Władysław podjął decyzję o przesunięciu Nankera do Wrocławia, ponieważ to dawało szansę na wzmocnienia polskich wpływów na Śląsku, wobec narastającej presji ze strony Jana Luksemburskiego. I choć biskup krakowski nieszczególnie chciał się przenosić, to presja króla zrobiła swoje. To utorowało Janowi Grotowicowi drogę do krakowskiego biskupstwa. W roku 1326 Jan otrzymał papieską prowizję na godność biskupią, zaś w roku 1327 arcybiskup gnieźnieński Janisław konsekrował go na nowego pasterza krakowskiej diecezji.

Grotowic był jednak trudnym i ambitnym człowiekiem. Biskupstwo krakowskie traktował szczególnie poważnie, ponieważ tak jak jego poprzednik, podjął się zadania podniesienia rangi krakowskiego biskupstwa do arcybiskupstwa. To oczywiście rodziło fundamentalny konflikt z arcybiskupem gnieźnieńskim, który traciłby wówczas swoją przewodnią rolę w polskim kościele. Nanker zdołał uzyskać pisemne poświadczenie od episkopatu, że krakowski biskup jest pierwszym po arcybiskupie duchownym w Polsce. Jan chciał pójść jeszcze dalej. Po wyborze na krakowski tron ogłosił, że sam lub przez posłów, będzie odwiedzał Stolicę Piotrową, a było to zobowiązanie nakładane na biskupów diecezji nie podlegających żądnemu arcybiskupowi. Była to jawna manifestacja Grotowica, że nie chce uznawać zwierzchności Gniezna. Jego zabiegi nie przyniosły jednak zadowalającego rozstrzygnięcia i w końcu porozumiał się z Janisławem. Do tej sprawy Grotowic starał się wrócić jeszcze bezskutecznie podczas swego pobytu w Awinionie na początku lat czterdziestych. Arcybiskup gnieźnieński miał w sporze z biskupem krakowskim sojusznika w osobie króla Kazimierza, też niemającego lekkiego życia z Grotowicem.

Jan Grotowic był człowiekiem doskonale rozumiejącym znaczenia dobrze zorganizowanego zaplecza majątkowego, które dać miało biskupowi maksymalną niezależność. Wiele dało mu w tym względzie doświadczenie, jakie zdobył, będąc jednym z zarządców majątku biskupa Muskaty. Ważne było także jego dobre rozeznanie w sprawach finansowych, monetarnych i bankowych ówczesnego świata, ponieważ przez szereg lat był jednym z kolektorów świętopietrza zbieranego i przekazywanego do Stolicy Apostolskiej z ziem polskich. Także jako biskup, dalej ściśle współpracował z Kamerą Apostolską, czyi urzędem papieskim pilnującym finansów. W latach trzydziestych XIV wieku spotkały go nawet z tego tytułu poważne kłopoty. W roku 1333 papież Jan XXII nałożył na duchowieństwo (m.in. polskie) obowiązek odprowadzenia równowartości sześcioletniej dziesięciny na potrzeby wyprawy krzyżowej. Jednak kiedy ta nie doszła do skutku, nakazał biskupom pilotującym zbiórkę pieniędzy oddanie tychże księżom, którzy płacili. Grotowic nie chciał tego uczynić i został oskarżony przed papieżem o oszustwa na dużą skalę. Biskup Jan potrafił jednak dbać bardzo o stan finansów, którymi miał prawo zarządzać i które miał prawo pobierać. Jednym z kluczowych problemów w relacjach wewnątrzkościelnych, jak i między biskupami a świeckimi i królem, były zasady poboru dziesięciny, czyli podatku należnego kościołowi. Zasadniczo dziesięcina winna być pobierana przez biskupa diecezjalnego, ale były wyjątki. Monarcha z racji swej pozycji mógł decydować o oddaniu dziesięciny z królewszczyzn do takiego kościoła, klasztoru jakiego miał ochotę. Rycerze także mieli prawo wyboru, jeżeli dokonali fundacji kościoła, kaplicy ołtarza, za własne pieniądze to wtedy mogli wskazać jakie i skąd dziesięciny mają być przeznaczone na utrzymanie poczynionych fundacji. Problem pojawiał się, jeżeli w obrębie już istniejących parafii powstawały nowe wsie, albo karczowano nowe grunty – były to tak zwane nowizny. Biskup Grotowic uważał że z wszystkich nowych gruntów dziesięciny należą się jemu, a rycerstwo uważało, że nie, że pozostaje w gestii fundatora i patrona kościoła parafialnego. W tej sprawie Grotowic dwukrotnie musiał zawierać kompromis pod patronatem króla i arcybiskupa gnieźnieńskiego: w roku 1330 i 1343 roku. Ustalono wówczas, że nowe wsie będą płacić dziesięcinę biskupowi, ale z nowych pól i gruntów rolnych pobierać ją będą dotychczas do niej uprawnieni.

Prawdziwa eksplozja konfliktów między biskupem krakowskim a monarchą polskim wybuchła po koronacji królewskiej Kazimierza Wielkiego. Jeszcze pod koniec życia Łokietka Grotowic zaczął prowadzić działania, które pokazują, ze starał się zdominować obsadę wszystkich beneficjów kościelnych, także tych które przypadać miały patronatowi królewskiemu. Łokietek skarżył się do Awinionu, że chciał przeznaczyć kanonie w kolegiacie św. Floriana w Krakowie zaufanemu doradcy i jednocześnie człowiekowi Kamery Apostolskiej Piotrowi z Alwerni, a biskup oddał ją swemu krewnemu Mikołajowi, który nawet pisać i czytać nie umie. Skargi na tego rodzaju działania trafiły ponownie do papieża już w rok koronacji króla Kazimierza. Król zaczął tracić do biskupa cierpliwość pod koniec lat trzydziestych, kiedy wraz ze sporem o dziesięciny z nowizn zaniósł do Awinionu skargę na biskupa, że ujawnia powierzone w zaufaniu tajemnice, że podburza poddanych przeciw królowi i wreszcie że napadł na zamek pod nieobecność króla, żeby uwolnić jakiegoś przetrzymywanego w wieży człowieka, nie zważając, że na zamku była królowa Anna. Ponadto król zarzucał biskupowi, że przestał w jego obecności odprawiać nabożeństwa w katedrze wawelskiej, czym obraża monarchę.

Pogodzenie się króla z biskupem nastąpiło w związku z rozpoczęciem przygotowań do procesu z Krzyżakami. Grotowic nieprzejednany we wrogości wobec zakonu bardzo zaangażował się w proces. Złożył obszerne zeznania obarczające zakon. Zaraz potem został wysłany przez króla do Awinionu w celu rozpoczęcia starań o zatwierdzenie wyroku. Z biskupem udał się w tę długą podróż Niemierza z Gołczy. W roku 1341 umarł biskup wrocławski Nanker i król Kazimierz podjął próbę przeniesienia na jego miejsce Grotowica. Z jednej strony chcąc zachować polskie wpływy w czeskim Wrocławiu, a z drugiej jednak pozbyć się ze swego otoczenia kłopotliwego i nadmiernie ambitnego duchownego. Ostatni wielki spór biskupa z królem trwał w ostatnich latach życia Grotowica i wynikł z działań Kazimierza, który podjął decyzje o znacznym uszczupleniu immunitetu kościelnego i zaczął pobierać wysokie podatki z dóbr kościelnych, a niechętnych i opierających się temu duchownych potrafił wygnać z ich dóbr, które potem łupił. Chłopom z wsi kościelnych król zakazywał oddawania dziesięciny snopowa, czyli tej w naturze. Ponadto król zaczął przejmować zwierzchność sądową w dobrach kościelnych, przynajmniej w ważniejszych sprawach kryminalnych. To było dla Grotowica policzkiem, naruszeniem obowiązujących od XIII wieku wolności immunitetowych biskupstwa krakowskiego. Ponadto król, jakby wykorzystując roszczenia biskupa do dziesięcin z nowizn, zaczął oczekiwać że wszystkie wsie nowo powstałe w dobrach kościelnych nie będą podlegać obowiązującemu przywilejowi immunitetowemu, bo powstały po jego ogłoszeniu. Były to oczywiście wybiegi i prowokacje mające zmiękczyć opornego biskupa i doraźnie wzmocnić skarb królewski. Ostry fiskalizm królewski, który dotknął majątki kościelne, ale i nie tylko, bo rycerskie też, był spowodowany pilnymi potrzebami finansowymi w związku z wojnami na Rusi i na Śląsku. Król musiał być zdecydowany i zapewne nieraz brutalny, bo zdołał pokonać wszelki opór przeciw swej polityce, także opór nieugiętego biskupa Jana Grotowica. Mimo, że doszło niemal do zbrojnej konfrontacji: biskup uszedł z Krakowa i schronił się na zamku w Iłży koło Radomia, a więc daleko od Krakowa. Następnie ogłosił interdykt na obszarze całej diecezji krakowskiej. Król odpowiedział surowymi represjami wobec tych duchownych, którzy przestrzegali interdyktu, zajmując ich majątki, zaś dobra kościelne poddał jeszcze silniejszej presji finansowej. Osamotniony biskup musiał ustąpić i zapewne – szczegółów nie znamy – zgodził się na opodatkowanie dóbr kościelnych, w zamian za to król zaprzestał ucisku pieniężnego ponad miarę i przestał nękać dotychczas niepokornych duchownych, trzymających z biskupem. Ustępstwo Grotowica było sygnałem dla całego episkopatu, że opór wobec króla nie ma sensu i szans powodzenia.

Jan Grotowic umarł w połowie 1347 roku. Odszedł jako nieprzejednany wróg Krzyżaków, zapobiegliwy gospodarz własnej diecezji, walczący niezłomnie o prawa i przywileje kościoła, ale i kłótliwy i nadmiernie ambitny polityk, który musiał przegrać z mocniejszym od siebie i nie mniej wybitnym królem.

Dr hab. Andrzej Marzec