Korona królów

Dlaczego Ludwik Andegaweński został królem Polski?

10 listopada 1370 roku w katedrze krakowskiej na Wawelu arcybiskup Jarosław Bogoria koronował na króla Polski Ludwika Andegaweńskiego, znanego w Polsce pod przydomkiem „Węgierski”. Korona Królestwa Polskiego zdobiła skronie przedstawiciela dynastii Andegaweńskiej przez dwanaście lat.

Objęcie polskiego tronu przez Ludwika było efektem długotrwałych i dość skomplikowanych politycznych zdarzeń. Andegawenowie rządzący na Węgrzech w wieku XIV byli boczną linią dynastii Kapetyngów, z której wywodzili się królowie średniowiecznej Francji. Trafili do Europy Środkowej przez Italię, gdzie w burzliwej drugiej połowie wieku XIII przejęli polityczną schedę po wybitnym cesarzu rzymskim i królu Sycylii Fryderyku II Hohenstaufie. Kiedy w roku 1301 zmarł ostatni król węgierski z dynastii Arpadów – Andrzej III, po długiej wojnie domowej, spośród szeregu kandydatów, zwycięzcą został Karol Andegaweński. Został koronowany na króla w roku 1310 i w ciągu następny kilkunastu lat uporał się ostatecznie z resztkami opozycji zbrojnej możnych, przede wszystkim na obszarze Górnych Węgier, czyli dzisiejszej Słowacji. W dniu 6 lipca 1320 roku Karol Andegaweński pojął za żonę Elżbietę, córkę króla Polski Władysława Łokietka.

Małżeństwo Elżbiety Łokietkówny z królem Węgier było niezwykle istotnym faktem, który mógł skutkować i poskutkował w efekcie, daleko idącymi konsekwencjami. Dla króla Karola małżeństwo z Elżbietą było ostatnią szansą na posiadanie potomstwa, którego nie doczekał się z dwóch pierwszych żon. Prócz tego nowa wybranka była córką Jadwigi Łokietkowej. To z kolei powodowało, że Elżbieta przez matkę i swoją babkę Jolentę (matkę Jadwigi), córkę króla Węgier Beli IV, wprowadzała do królewskiej rodziny Andegawenów domieszkę krwi Arpadów, rodzimej dynastii węgierskiej. Po jej wymarciu w 1301 roku korona węgierska trafiła przecież w ręce francuskiej dynastii Andegawenów. Tym samym Elżbieta dawała Karolowi legitymizację jego władzy na Węgrzech. Znacznie większe konsekwencje miało to małżeństwo jednak dla kwestii obsady tronu polskiego. Sam fakt ślubu polskiej królewny z węgierskim królem powodował, że dzieci zrodzone z tego małżeństwa mogły być brane pod uwagę jako następcy Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Nie był do tego potrzebny żaden traktat między monarchami.

W serialu pojawiały się w rozmowach, prowadzonych przez króla i doradców, wątki mówiące o tym, że kobiety nie mają w Polsce prawa do dziedziczenia tronu. Sprawa wcale nie była taka oczywista. Kiedy w roku 1296 zamordowano króla Przemysła II i w roku 1300 na tron polski wstąpił król czeski Wacław II, to podstawowym argumentem za jego prawami do polskiej korony było oddanie mu za żonę jedynej córki Przemysła II. Przejęte w ten sposób prawa do polskiego tronu przejęli przecież potem Luksemburgowie i nikt praw tych nie kwestionował, nawet Kazimierz Wielki. Musiał te prawa wykupić. Tak więc małżeństwo Elżbiety z Karolem Robertem otwierało wielkie możliwości ekspansji dynastycznej Andegawenów. Konsekwencje wynikające ze związków krwi i powinowactwa w średniowiecznej Europie powodowały, że polityka zagraniczna poszczególnych monarchów, w dużej mierze, była podporządkowana ekspansji dynastii. Celem było wprowadzenie największej liczby swoich krewniaków, najlepiej dzieci, bądź wnuków na jak największą liczbę tronów europejskich państw. Elżbieta siostra Kazimierza Wielkiego na pewno kochała swego brata szczerze, ale jako królowa węgierska realizowała przede wszystkim politykę dynastyczną Andegawenów. Wszystkie jej działania związane z synami Andrzejem i Ludwikiem oraz montowanie małżeństw córek były motywowane jednym podstawowym celem: wielkością i chwałą domu Andegaweńskiego.

Władysław Łokietek prawdopodobnie nigdy nie zawarł osobnego porozumienia z Karolem Andegaweńskim w sprawie dziedziczenia tronu polskiego przez któregoś z synów króla Węgier. Wśród historyków istnieje przekonanie, że w roku 1327, kiedy wojsko króla czeskiego Jana Luksemburskiego starało się zdobyć Kraków, a Kazimierz, jedyny syn Łokietka chorował, zawarto wstępne porozumienie o następstwie tronu polskiego. Jednak nie wiadomo czy doszło wtedy do takiego porozumienia. Nie ulega wątpliwości, że zawarcie związku małżeńskiego między Elżbietą Łokietkówną a Karolem powodowało, że królewski dom Andegawenów stawał się przynajmniej potencjalnie środowiskiem, z którego mógłby wywodzić się kolejny król Polski. Panowanie króla Wacława II z dynastii Przemyślidów czeskich już pokazało w latach 1300-1305, że król Polski wcale nie musiał wywodzić się dynastii Piastów. Tak czy inaczej w chwili objęcia władzy przez Kazimierza Wielkiego bez wątpienia to król Węgier stanowił najbliższe oparcie polityczne nowego polskiego monarchy, doradzając mu, żeby z koronacją nie zwlekać, bo zawsze mogą z tego wyniknąć różne nieprzewidziane komplikacje. Postrzeganie węgierskiego sojusznika, jako potencjalnego następcy na tronie polskim, widać także w roku 1335, kiedy najpierw w Trenczynie, a potem w Wyszehradzie, gdzie ważyły się losy praw do korony polskiej i kwestia zakończenia wojny z Krzyżakami. Karol Robert Andegaweński występował na tych spotkaniach nie tylko jako gospodarz, ale też jako reprezentant i domyślny sukcesor Kazimierza Wielkiego. Tak rozumieli to zarówno Krzyżacy, jak i król czeski Jan Luksemburski, który prócz deklaracji Kazimierza o przestrzeganiu porozumienia o prawach do korony polskiej, oczekiwał tego samego od króla Węgier. Krzyżacy, jadący do Wyszehradu z gotowymi dokumentami pokojowymi, liczący że król Polski szybko zgodzi się na rezygnację z Pomorza i ustąpi im we wszystkim, napisali w dokumentach, że oczekują też deklaracji w tej sprawie od króla Węgier. Można więc śmiało powiedzieć, że nawet jeżeli nie doszło w roku 1327 do jednoznacznego porozumienia w sprawie dziedziczenia tronu w Polsce, to małżeństwo Elżbiety z Karolem czyniło to dziedziczenie możliwym i było brane pod uwagę w politycznych rachubach sąsiadów Królestwa Polskiego.

Kazimierz Wieli był władcą młodym, ale od roku 1325 miał litewską żonę Annę, która urodziła mu wyłącznie dwie córki. Cztery lata po spotkaniach władców w Trenczynie i Wyszehradzie królowa Anna zmarła. Król nie miał syna i choć nie był jeszcze stary, to konieczność ponownego ożenku stawała się paląca. W tym też czasie miało dojść do pierwszego porozumienia polsko-węgierskiego w sprawie Rusi, co było ściśle związane z kwestia następstwa tronu. Historycy nie są obecnie – jak dawniej – przekonani, że w roku 1338 król Polski, król Węgier i książę halicko-włodzimierski dogadali się w sprawie sukcesji władzy na Rusi, która miała przypaść Kazimierzowi, z zachowaniem ewentualnych pretensji węgierskich. Można natomiast przyjąć, że w obliczu śmierci królowej Anny oraz rozpoczęciu poszukiwań nowej żony przez Kazimierza na dworze czeskich Luksemburgów, Andegawenowie postanowili sprecyzować dynastyczne ustalenia dotyczące następstwa tronu w Polsce. Karol Robert zdawał sobie sprawę, że król Polski bez jego pomocy nie ma szans w starciu z Czechami, czy też zakonem krzyżackim. Były to poważne argumenty wobec ciągłego braku pokoju z Krzyżakami i ciągłymi tęsknotami Kazimierza do odzyskania wpływów na Śląsku. Dlatego można przypuszczać, ze starzejący się Andegawen doprowadził na przełomie lat trzydziestych i czterdziestych XIV wieku do zawarcia oficjalnego porozumienia dynastycznego z Kazimierzem Wielkim, na mocy którego tron polski miałby przypaść, któremuś z synów Karola, gdyby król Polski nie miał legalnego syna. Porozumienie to stało się podstawą dalszej polityki Andegaweńskiej wobec Polski.

Małżeństwo Kazimierza z Adelajdą heską mogło, ale nie musiało dać mu syna, więc dla Karola a właściwie Ludwika (Karol Robert zmarł w roku 1342) porozumienie cały czas było ważkim narzędziem politycznym. Kiedy w roku 1340, a przede wszystkim w roku 1349, rozpoczęła się wielka ekspansja Kazimierza na Ruś halicką i włodzimierską, sprawa następstwa tronu polskiego zaczęła istotnie wpływać na stanowisko Ludwika wobec polskich podbojów na Rusi. Właśnie w związku z rozpoczęciem wojen na wschodzie zachował się do naszych czasów pierwszy namacalny ślad istnienia porozumień dynastycznych piastowsko-andegaweńskich. Otóż w roku 1350 Ludwik Węgierski wysłał do Kazimierza Wielkiego list, w którym ustosunkowywał się do planów podboju Rusi przez króla Polski. W liście tym powoływał się na porozumienie zawarte jeszcze przez jego ojca Karola, a potem przez niego potwierdzone po koronacji królewskiej w 1342 r. W świetle tego porozumienia tron polski miał mu przypaść w przypadku braku kazimierzowego syna. Teraz Ludwik pisał, że w związku tą ewentualną sukcesją wypada również rozstrzygnąć, co będzie z Rusią. Zaznaczył, że jeżeli on Ludwik obejmie tron w Krakowie, to Ruś, tak jak i Królestwo Polskie przypadnie w całości jemu. Jeżeli natomiast Kazimierz miałby syna, to wtedy ten syn, jako następca Kazimierza, będzie zobowiązany sprzedać Ruś Ludwikowi, bądź jego następcy, za 100.000 grzywien srebra. Jednocześnie Ludwik zobowiązywał się wspierać zbrojnie i finansowo polskie wysiłki wojenne na wschodzie. Tym samym król Węgier gwarantował sobie, bez względu na losy polskiej korony, panowanie nad Rusią.

Już w roku następnym doszło do dramatycznego zdynamizowania kwestii sukcesji polskiego tronu. W lipcu wyruszyła wspólna wyprawa polsko-węgierska na Ruś. Jednak zanim wojsko wyruszyło Kazimierz ciężko zachorował podczas postoju w Lublinie. Choroba poważnie zagrażała jego życiu i wydawało się, że ustalenia dynastyczne będą zaraz realizowane. Wtedy Ludwik zażądał od polskiego rycerstwa, zebranego na wyprawę zbrojną, aby złożyło mu hołd jako przyszłemu królowi. Rycerstwo wyraziło zgodę, ale postawiło kilka warunków. Po pierwsze Ludwik nie pozwoli, aby jakikolwiek Niemiec nie uzyskał urzędów w królestwie, a szczególnie starostw. Po drugie król będzie płacił za wyprawy zbrojne poza granice królestwa. Po trzecie wyrażono wątpliwości co do praw do korony polskiej ze strony brata Ludwika – Stefana. Król Ludwik przyjął te warunki i pozostało tylko czekać na zgon Kazimierza. Jednocześnie rozpoczęły się działania wojenne przeciw Litwie, a szczególnie księciu Kiejstutowi. Motywowany nadzieją szybkiego objęcia polskiego tronu Ludwik podjął negocjacje z Kiejstutem, licząc, że ten się ochrzci i on Ludwik, prócz objęcia polskiego tronu, stanie się apostołem Litwy o tym samym zdominuje politycznymi wpływami całą Europe wschodnią. Jednak po pierwsze Kazimierz wyzdrowiał, a po drugie Kiejstut oszukał Ludwika i z pomocą Polaków uciekł na Litwę.

Poruszona w roku 1351 sprawa sukcesji Ludwika i warunków na jakich miałoby do niej dojść nie zniknęła jednak ze świadomości elit politycznych Królestwa Polskiego. Już cztery lata później doszło do pierwszego dobrze znanego uregulowania spraw przyszłości polskiego tronu. Miało to miejsce w początkach roku 1355 w Budzie, kiedy to Ludwik Węgierski wystawił dokument, zwany przywilejem budzińskim. Zachował się on do dziś i dzięki temu wiemy dokładnie, jakie warunki postawili królowi posłowie reprezentujący przyszłych polskich poddanych. Król węgierski zobowiązał się przede wszystkim do tego że nie będzie nakładać podatków ponad zwyczaj obowiązujący w Królestwie Polskim, a co jeszcze bardziej ciekawe zobowiązał się do tego, ponieważ podatki nadzwyczajne ciągle nakładali Łokietek i jego syn Kazimierz. Ponadto, Andegawen przyrzekł, że nie będzie obciążał ludności kosztami swych podróży po Królestwie Polskim. Dodatkowym elementem umów była korespondencja Ludwika z Kazimierzem, w której ten pierwszy obiecywał dalszą pomoc w wojnach na Rusi i odraczał konieczność spłaty długów Kazimierza Wielkiego zaciągniętych z tytułu tychże wojen na czas po zajęciu całej Rusi. W zamian za ustępstwa na rzecz polskiego społeczeństwa (przywilej z Budy był adresowany nie tylko do rycerstwa, ale też do mieszczan i innych) Ludwik otrzymał prawo do objęcia polskiego tronu i dziedziczenia go jedynie w męskiej linii. Prócz Ludwika do polskiej korony został uprawniony jego bratanek Jan, syn Stefana. Po zawarcia umowy budzińskiej polscy panowie udali się wiosną 1355 roku do Nowego Sącza, gdzie przybyła królowa Elżbieta Łokietkówna, matka Ludwika i na jej ręce złożyli przysięgę wierności podjętym wobec Ludwika zobowiązaniom.

Zawarta w Budzie umowa o następstwie tronu w Polsce obowiązywała do roku 1374. W międzyczasie jednak pojawiło się kilka kwestii ściśle związanych z tymi zagadnieniami. Po pierwsze w orbicie zainteresowań Kazimierza Wielkiego znalazł się jego młodociany wnuk i imiennik – Kazimierz, syn księcia pomorskiego Bogusława i córki króla polskiego Elżbiety. Kazimierz, zwany zdrobniale Kaźkiem, zaczął być przez Kazimierza traktowany jako narzędzie do uregulowania relacji między Królestwem Polskim a Wielkim Księstwem Litewskim. W roku 1356 zakończone zostały kilkuletnie walki na Rusi i król Polski wpadł na pomysł ożenienia Kaźka z córką księcia Olgierda i ponowienia tym samym prób chrystianizacji Litwy. O ile z włączenia Litwy do wspólnoty chrześcijańskiego świata nic nie wyszło, o tyle małżeństwo Kaźka z Kenną-Joanną doszło do skutku na początku lat sześćdziesiątych i przetrwało kilka lat. Trudno powiedzieć, czy już wtedy Kazimierz myślał o Kaźku, jako możliwym następcy. Na pewno jednak zaczynał myśleć o umocnieniu politycznej pozycji królestwa na jego północnym pograniczu, czyli w relacjach z zakonem krzyżackim. Joanna jednak zmarła ok. roku 1368 i Kaźko został wdowcem. Poza tym, w roku 1366 Kazimierz zorganizował wyprawę na Ruś, pokonując kolejny raz Litwinów, a to nie wpływało na polepszenie relacji z nimi. W roku 1364 podczas pamiętnego zjazdu krakowskiego Ludwik uzyskał od Kazimierza potwierdzenie umów dynastycznych. Jednak w roku 1368 król polski zaczął na nowo rozmyślać o wykorzystaniu swego ukochanego wnuka. Niepowodzenia małżeńskie Kazimierza (bezsensowny politycznie związek z Krystyną Rokiczaną, brak unieważnienia małżeństwa z Adelajdą i fałszownie bulli papieskiej na potrzeby ślubu z Jadwigą Żagańską), skłaniały go do nowych pomysłów. Tak w początkach roku 1369 doszło do spotkania króla Kazimierza z Ludwikiem w Budzie, gdzie zawarli porozumienie w sprawie adopcji księcia słupskiego przez króla Polski. Ludwik w początkach roku 1369 nie miał żadnego dziecka, a żona jego nie była nawet w ciąży. Kazimierz adoptował Kaźka w kwietniu 1369 roku i ożenił go księżniczką mazowiecką, córką księcia Siemowita III. Ludwik godził się na to, że w razie gdyby nie miał syna, to Kaźko będzie mógł objąć po nim tron polski.

Sytuacja zaczęła szybko się zmieniać, ponieważ w drugiej połowie roku 1369 żona Ludwika zaszła w ciążę. W połowie roku 1370 urodziła jednak córkę – Katarzynę. 5 listopada oddał ducha na Wawelu Kazimierz Wielki i rozpoczęła się rozgrywka o przyszłość polskiej korony. Ludwik przybył do Krakowa 7 listopada i od razu przeszedł do umacniania swego panowania. Należy z cała mocą stwierdzić, że nikt nie kwestionował jego praw do korony. Wszyscy akceptowali go jako legalnego następcę zmarłego Piasta. Jednak Kazimierz zostawił testament, a w nim kilka zapisów, które budziły niepokój nowego króla. W celu rozstrzygnięcia wątpliwości Ludwik wysłał swego zaufanego palatyna, księcia opolskiego Władysława do zebranych w domu arcybiskupa Jarosława Bogorii możnych, aby ci zatwierdzili testament. Wiadomo już było, że król ma zastrzeżenia do zapisu jaki uczynił Kazimierz dla swego wnuka Kaźka i dla swych naturalnych synów. Zapisy dla synów: Niemierzy i Jana zostały od razu unieważnione, ale kwestia Kaźka słupskiego zaczęła budzić wątpliwości. Panowanie Ludwika nie było zagrożone, ale już następstwo po nim nie było określone. Ludwik zaczął zapewne już wtedy myśleć o zmianie umowy z polskimi elitami co do zasady następstwa tronu, ograniczonej tylko do synów. Nie wiedząc czy będzie miał syna, ale mając córkę, rozpoczął polityczne kombinacje w celu zapewnienia tronu także dla córek. Pierwszym krokiem było osłabienie pozycji Kaźka, który w testamencie dostał od dziadka pokaźne nadanie ziem łęczyckiej, sieradzkiej, ziemi dobrzyńskiej i grodów na pograniczu pomorskim. Możni zebrani w domu Jarosława Bogorii w Krakowie nie umieli w tej sprawie zająć jednoznacznego stanowiska. Jedni uważali, że nadanie dla Kaźka jest ważne i nie można go tak sobie zmieniać, inni uważali że można, a generalnie nikt nie wiedział co z tym fantem, czyli ludwikową prośbą, zrobić. To wahanie uświadomiło nowemu królowi, że polskie elity polityczne nie są tak mocne, jak mu się wydawało, nie potrafią zająć jasnego stanowiska i nie są tym samym poważnym zagrożeniem dla jego władzy. Mógł więc odetchnąć z ulgą i bez strachu zmienić samodzielnie zapis dla księcia Kazimierza. Podczas koronacji Ludwik oddał w lenno księciu Kaźkowi ziemię dobrzyńską, Bydgoszcz i Wielatów, odbierając mu ziemie łęczycką i sieradzką.

Ostatnim akordem w konstruowaniu sukcesji andegaweńskiej w Polsce był przywilej koszycki z września roku 1374. W roku 1371 i w początku roku 1374 Elżbieta Bośniaczka, żona Ludwika Węgierskiego urodziła dwie kolejne córki: Marię i Jadwigę. Tym samym Ludwikowe nadzieje na posiadanie syna zaczęły gwałtownie słabnąć, a zmiana zasad dziedziczenia polskiej korony stawała się coraz bardziej palącą koniecznością. W ciągu kilku miesięcy udało się węgierskiemu monarsze, a przede wszystkim jego matce – Elżbiecie doprowadzić do porozumienia z polskimi elitami politycznymi tak, że 17 września 1374 roku w Koszycach doszło do ogłoszenia słynnego przywileju. Dokument koszycki jest słusznie traktowany jako pierwszy przywilej o charakterze stanowym, którego głównym adresatem było rycerstwo Królestwa Polskiego. Po raz pierwszy w dziejach Polski monarcha przyjmował polityczne i prawne ustępstwa oraz zobowiązania nie tylko wobec elit urzędniczych, ale całego stanu rycerskiego. Umowa koszycka była nieporównanie bogatsza w treść w porównaniu z wcześniejszymi znanymi porozumieniami dotyczącymi dziedziczenia polskiej korony. Tym razem sprawa została potraktowana bardzo poważnie i oczekiwania polskiego rycerstwa zostały sformułowane bardzo precyzyjnie, ale też stanowisko Ludwika zostało sformułowane jasno i w pewnych kwestiach bardzo nieustępliwie. Najważniejszym postanowieniem dokumentu była zgoda Polaków na przejęcie tronu krakowskiego przez jedną z córek Ludwika. W roku 1374 uważano że będzie to najstarsza z nich – Katarzyna. W zamian za to król przyjął następujące zobowiązania:

1. Będzie pokrywał starty poniesione podczas wypraw zbrojnych poza granice królestwa oraz wykupi rycerza w razie wzięcia go do niewoli;

2. Precyzyjnie określono zasady finasowania budowy i remontów zamków przez króla, a w zasadzie ich finansowania, które ma być pokrywane przede wszystkim przez króla, chyba że dojdzie do porozumienia w tej sprawie z dostojnikami królestwa i wtedy król może oczekiwać wsparcia poddanych w tej kwestii;

3. Król obiecał, ze nie mianuje na stanowisko starosty, bądź burgrabiego żadnego obcokrajowca lub kogoś pochodzącego z książęcego rodu. Dotyczyć to miało przede wszystkim 24 najważniejszych zamków i miast królestwa, gdzie znajdowały się siedziby także sądów. Ponadto, wszyscy pozostali królewscy burgrabiowie i ich służba, bez względu na pochodzenie, mieli odpowiadać wyłącznie przed sądami Królestwa Polskiego;

4. Wszystkie urzędy ziemskie zaś miały zostać zastrzeżone dla rycerstwa pochodzącego z danej ziemi;

5. Ponadto król obiecał, że nie będzie oczekiwał jakichkolwiek opłat i powinności z tytułu swoich podróży po królestwie i wszystkie koszty z tym związane pokryje z własnych środków;

6. Najsłynniejszym postanowieniem przywileju było wprowadzenie podatku w wysokości dwóch groszy od zagospodarowanego łanu ziemi, który miał być płacony regularnie co roku w dniu św. Marcina (11 listopada). Ten podatek zawsze był uważany za ustępstwo króla, ale wcale tak nie musiało być. Przed rokiem 1374 nie było stałych i jednoznacznie określonych podatków. Wszystkie tego typu kwestie były rozstrzygane przez króla, ogłaszającego konieczność poboru podatków i tylko ich wysokość była kwestią zwyczaju, choć i tak nieprecyzyjnego. Rycerstwo polskie od lat uskarżało się właśnie na to, że Łokietek, Kazimierz Wielki, a potem i Ludwik ciągle gnębili ich ogłaszaniem kolejnych podatków i nie było powodu, żeby ich nie płacić. Decyzja Ludwika z 1374 roku to kompromis. Król gwarantował sobie stały dochód, dający się z grubsza oszacować, a rycerstwo dostawało stałe i jasno określonego podatki, które niwelowały ciągła obawę przed nowymi i niespodziewanymi poborami ogłaszanymi przez panującego.

W ten sposób Ludwik Węgierski zagwarantował sobie prawa córek do polskiej korony. Wielki wkład w ten sukces miała jego matka Elżbieta, która w latach 1370-1374 niemal stale przebywała w Polsce negocjując i pilnując interesów syna w jego polskim władztwie. Od przywileju koszyckiego do objęcia tronu przez Jadwigę minęło jeszcze dziesięć burzliwych lat.

Dr hab. Andrzej Marzec